Szanowni koledzy - właściciele BMW z feralnym sterownikiem. Czytam tak sobie wszystkie posty odnośnie tego tematu i trochę się dziwię. Tak zwolennicy jak i przeciwnicy "białego2005" mają swoje racje. Jedni szukają darmowych porad inni chcą zarobić na swoich umiejętnościach. I każdy ma rację. Ucinając dywagacje na ten temat mogę wam powiedzieć jak naprawić albo jak uwalić do końca nieszczęsny sterownik. Po otwarciu sterownika (nożykiem bądź żyletką :)) zobaczymy płytkę z elektroniką. No i tu zaczyna się problem. Cała elektronika i wszystkie połączenia są zalane jakimś przeźroczystym żelem. O ile znalezienie przerwanego połączenia jest stosunkowo łatwe, o tyle usunięcie go wymaga naprawdę nieprzeciętnych umiejętności. Wyobraźcie sobie ścieżki grubości 0,2 - 0,3 mm i przylutowanie do nich drucików grubości 0,1mm, a od strony płytki "oczko" do przylutowania grubości 0,2mm. I jeszcze ten wszędobylski żel. Potrzebna jest porządna lupa (jeśli nie mikroskop), lutownica z grotem max. 0,5mm, miernik i absolutnie pewna ręka. Ja podjąłem się naprawy swojego sterownika. Niestety przy lutowaniu drucika do płytki ,ręka minimalnie drgnęła i poszły w diabły 3 następne połączenia (odległość między nimi 0,5mm). Sterownik pojechał do naprawy z nadzieją, że uda się go zreanimować. Nadmienię, że jestem elektronikiem samochodowym od 20 lat i takie lutowanie nie jest mi obce. (Ale może już ręka nie ta). Kończąc mój wywód, pełne uznanie dla umiejętności "białego2005" i życzę powodzenia wszystkim pionierom napraw tego sterownika. Na koniec: zastanówcie się 2 razy, czy próbować samemu naprawić sterownik i oszczędzić 250-300zł, czy oddać fachowcowi do naprawy i mieć gwarancję 6-12 miesięczną? Zawsze alternatywą jest nowy sterownik za 1300-2500zł. Pozdrawiam wszystkich.