Początkowy wpis, delikatnie rzecz biorąc, wyśmiewał także sam cennik BMW i porównanie do Tesla 3. Podczas, gdy w BMW dostajesz samochód i silnik, resztę musisz dokupić, w Tesla jest już praktycznie wszystko. Od kilku lat jeżdżę BMW, pasuje mi to auto, jak żadne inne. A że tłukę rocznie kilometrów jak dziki, kupuję najczęściej używane, w pewnym sensie do zajechania. I tak, po E61 525d (197 KM), F20, stałem się szczęśliwym posiadaczem F30 z 2018 r. z przebiegiem, uwaga, 48 tys. km. Jeszcze ma pakiet serwisowy, pełną historię w ASO (firma leasingowa, więc nie ma wałków). Z racji tych kilometrów, po raz kolejny jest to diesel, 318d w automacie. Naprawdę, czuję się w tym samochodzie, jak w żadnym innym, wieloma już w życiu jeździłem. Ale szlag mnie trafił na jedną rzecz- audio. Samochód, który w momencie sprzedaży w bazie kosztował ponad 160 tys. PLN (plus 10 tys. za automat, plus nawigacja, plus klimatyzacja automatyczna, pewnie jest jeszcze coś ponad bazę), ma audio gorsze niż Opel Corsa. W dodatku- tempomat, bez którego już nie potrafię robić długich tras (męczę się) nie był w bazie. W sumie dołożenie, to kilka stówek za multifunkcję, ale zawsze. W czym rzecz. Ano w tym, że po wejściu do BMW powinien być efekt WOW. A tu bida. Co mnie rozbraja, w 2018 roku zegary montowali dokładnie takie same, jak w 2012 roku, kiedy to wyszła pierwsza F30.