Więc tak... znalazłem numer telefonu do urzędu który wystawiał oryginalny dokument do auta i po prostu zadzwoniłem tam. Piękną angielszczyzną rzuciłem, gdyż niemieckiego nie znam, ale Pani tylko łamanym angielskim powiedziała mi, abym wysłał do nich maila... Z przerażeniem w oczach w piątek 28 marca to uczyniłem. Tutaj niespodzianka bo urzędniczka (Veronika) już w poniedziałek rano bardzo ładne mi odpisała, co trzeba zrobić, aby dostać dokumenty. Podesłałem jej wszystkie skany tak jak sobie życzyła, ale w odpowiedzi dostałem, że na umowie nie ma napisane, że dostałem Brief I i II tylko ich numery... Odpowiedziałem, że nie wiedziałem iż takie są wymogi przy podpisywaniu umowy i że nie mam jak skontaktować się ze sprzedawcą, więc co w związku z tym mogę zrobić. Tutaj odpowiedź Niemieckiej urzędniczki zaskoczyła mnie najbardziej "to ja do niego zadzwonię", byłem w kompletnym szoku jak to przeczytałem, można? :) Aczkolwiek tutaj pojawiły się schody... bo poprzedni właściciel powiedział, że sprzedał autko nie mi, a dealerowi... a że Niemcy naród biurokratyczny, to potwierdzenie od dealera zażądali... Wykombinować nie miałem tego skąd... więc tam na rożne sposoby ją podchodziłem i wyjaśniałem, że auto już w zasadzie nie jest w niemieckiej bazie danych tylko polskiej już... a ten dokument albo chociaż odmowa wydania go jest mi niezmiernie potrzebna, że to zakup z którego nie mogę korzystać etc. Po tygodniu wymiany maili, w końcu udało się ją przekonać. Podesłałem pocztą druga część dokumentu która miałem i w zasadzie po dwóch kolejnych tyg. czyli dziś odebrałem świeżutka kopie Briefu I i Briefu II :) i od razu pobiegłem Autko zarejestrować :) Bumka jest bardzo szczęśliwa :) Co najśmieszniejsze dorzuciła mi do listu rachunek za to (52.40 EUR), nie powiem bo się zdziwiłem. Wspominała, że będzie trzeba uregulować płatność za dokument, ale nic nie dostałem... a tu w liście obok dokument druczek do przelewu. W Polskim urzędzie, by to nie przeszło.. :) Zapłacić, zapłaciłem, bo gdyby nie jej dobra wola to kurs do Niemiec by mnie czekał, albo co gorsza zakup na allegro nowych tablic i briefu za 1.3k... :) Poza tym chciałem postąpić fair. Przygoda na całe, życie. Nie polecam nikomu, ale na szczęście z happy endem :) Łódzkie szosy strzeżcie się! :)