Witam. Wiem że może i mało się odzywam ale dużo postów czytam umiem ich szukać i wiele z nich bardzo mi pomogło. U mnie problem jest następujący: Ostatnio przy większym mrozie w górach (-17*) i postoju 2 doby mój silnik miał dość duże problemy z odpaleniem, powiem nawet że słychać było jak odpalają po kolei poszczególne cylindry kręcił może z 5 s. odpalił jeden dalej kręcił później drugi wkręcił się na większe obroty, zawył rozrusznik później sieę wyłączył i po chwili telepania budą doszły pozostałe dwa. Dodam że aku dobre kręcił normalnie. Z myślą że nie tak dawno mierzyłem świece wymieniłem 2 przepalone zabrałem się za wyciągniecie sterownika. W otwartym sterowniku nie zauważyłem odłączonych drucików co potwierdził multimetr mierząc pomiędzy pinami a płytką rezystancję. Z kolei mierząc pomiędzy wejściem 12v a wyjściami na świece wartości ok 500 omów i 800 omów między jedną z nóżek sterowniczych. Dodatkowo po przyłożeniu 12v na wejście podobnie było na wyjściach. Moim zdaniem sterownik jest ok. Także przeniosłem się do samochodu: Mierząc na przewodzie od rozrusznika +12v jest. Na kostce szerokiej piny 1,2,3,4 wartości 1,3 omów na jednej świecy 1,4 omów także świece ok. Dodam że temperaturę na desce wyświetla ok i płynu chłodzącego też ok. Niestety czekam jeszcze w kolejce na wypożyczenie komputera od Góreckiego a inpa na moim kompie nie chce gadać. Wszystko wygląda na sprawne a jednak wydaje mi się po ostatnim incydencie że świece nie grzeją. Może ma ktoś z kolegów jeszcze jakiś pomysł?