Witam jakiś czas temu serce mojej bumy osłabło, ale na odpietym przepływomierzu jeździło. Obroty falowały na biegu jałowym a tak to jeździł normalnie ( łykałem 528 :0). Wczoraj wymieniłem sonde lambde i obroty trzymały sie w miejscu a spalanie wróciło do normy 8l przy 100km/h. Dzisiaj bylem u znajomego na komputerku podpiąłem przyplywke skasowałem błędy i auto znowu osłabło, dusi sie jak jade strzela z tłumika brak mocy kompletnie. Dodam ze jak pod domem odpiąłem przypływomierz bo nie mogłem zaparkowac :evil: to znowu obroty zaczeły falować i boje sie o tą sonde czy sie nie spaliła czy cos bo 300 zł ulicą nie chodzi. I teraz pytanie, co jeszcze moge zrobic by doprowadzić silnik do normalnego stanu.