Witam wszystkich! Ostatnio miałem dość dziwną przypadłość i postanowiłem założyć ten temat aby podzielić się doświadczeniem. Problem objawiał się w chłodne poranki raz na kilka dni. Polegał on na tym, że auto rano zapalało "od strzała" (jak zawsze) i po 6-8 sek. gasło. Zero dymu lub innych dziwnych objawów. I tak na okrągło. Jak się już silnik zagrzał (czyli po 30 minutach walki), to nie gasł, ale wykazywał absolutny brak mocy. Komputer nie pokazywał żadnych błędów (oprócz klocków hamulcowych ;) ). Mechanicy jak to mechanicy, najlepiej zwalić na pompę wtryskową, albo cefkę pompy za 1000zł, a co lepsi to na świece żarowe :duh: . Na szczęście nie dałem się nabrać na te bzdury bo winowajcą okazał się EGR. Zawór otwierał się zaraz po rozruchu i wpuszczał do silnika bogate spaliny z silnika chodzącego na ssaniu. Po zdjęciu wężyka z zaworu problem ustępował natychmiast. Później się okazało, że cały problem stworzył facet, który naprawiał chłodnicę. Zdjął wężyk sterujący żaluzją chłodnicy i wepchnął go do wychodzącego na zewnątrz wężyka pod zbiorniczkiem płynu chłodzącego :mrgreen: . Po założeniu wężyka na swoje miejsce, wszystko działa prawidłowo. Mam nadzieję, że ta wiedza przyda się komuś, kto ma podobny problem i poszuka spadniętego wężyka, zanim pozwoli mechanikowi grzebać w pompie ;) Pozdrawiam! Dawid.