Witam wszystkich.
Przejdę od razu do konkretów.
Coś się psuje lecz nie wiadomo co.
Pierwszy raz jak coś się zaczęło dziać po kilku dniach stania odpaliła nie na wszystkie gary. Kolejnego dnia kolejna próba już trochę lepiej, rozgrzałem ją, przejechałem się i było ok. Kolejny dzień odpaliła jakby ok ale czuję po pracy silnika że nie jest to 100%, coś tam lekko nie tak działa, lecz po rozgrzaniu ok. Kilka przystanków po drodze do domu. Nagle odpala mega kulejąc z obr. w okolicy 400-500. Próbująca zapalić się kontrolka "check engine" w końcu się włączyła. Zgasiłem potem kilka prób odpalenia brak reakcji. Po postoju ok 30 minut pomyślałem może spróbuje bezpośrednio z LPG. Odpaliła elegancko pojechałem pod dom wszystko śmigało jak ta lala. Check engine zgasł od razu. Zgasiłem. Próba odpalenia na benzynie bez problemu. Podłączyłem inpe. Wypadanie zapłonu na cyl. 6,7,8. Skasowałem błędy. Znów problem na benzynie nie odpala na LPG tak. Kolejny dzień odpalam wszystko elegancko i pojeździłem. Kilka gaszeń i odpaleń wszystko git. Kolejny dzień ledwo odpaliła obr 400-500. Ponowna próba odpalenia i tu dziwna sytuacja brak czucia telepania silnikiem (jakby kompresja była zerowa) podczas rozruchu dosłownie jakbym kręcił samym rozrusznikiem. Przerażenie że coś się grubego wydarzyło. Odpuściłem. Wieczorem podłączam kompa zero błędów. Odpalam jakby nic się nie działo wszystko super.
Brałem pod uwagę układ paliwowy. To teraz wykluczam. Brałem pod uwagę świece cewki no ale w tej sytuacji raczej odpada. Więc gdzie dalej szukać problemu, który raz jest innym razem go brak.
Najgorsze chyba w tym wszystkim jest to, że nie wyskakują żadne błędy, by mieć jakiś punkt zaczepienia.
Czy ktoś z Was jest wstanie coś podpowiedzieć od czego zacząć? Bo w tej chwili strach jechać gdzieś dalej.