Skocz do zawartości

max_speed

Zarejestrowani
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez max_speed

  1. Jak ja kocham moje auto. :duh: Jeden problem nie został jeszcze rozwiązany a tu pojawia się kolejny. Tym razem z ksenonami. Zaraz po włączeniu reflektory świecą ładnym, intensywnym, niebiesko-białym światłem, po czym zaczynają blednąć i po paru sekundach świecą paskudnie na blado-żółto. Wymieniłem więc palniki na nowe (oryg. Philips 4300K) i jest dokładnie tak samo. Doskonale wiem, że żarnik musi się "rozświecić", ale powinno być na odwrót-najpierw świeci na żółto, by potem osiągnąć niebiesko-biały odcień. Tak miałem w poprzednim aucie, gdzie wszystko było ok. Podejrzewając, że coś jest nie halo, zrobiłem eksperyment. Wsadziłem palnik z innej E46, w której ładnie świecił (czytaj: biało-niebiesko) do mojej Buni, i co? To samo. Zaraz po odpaleniu zaświecił tak jak powinien i po paru sekundach zbladł. Czy to przetwornice? Miał ktoś podobnie?
  2. Jeśli masz na 100% zdiagnozowaną dwumasę, to się nie zastanawiaj jaki ma wpływ na pracę silnika, tylko wymieniaj. I to jak najszybciej. Dwumasa to taki cichy zabójca silnika w 320d. Poszukaj na forum, to dowiesz się jak niesprawna potrafi narozrabiać. No chyba, że chcesz się przekonać na własnej skórze, czego raczej nie polecam... Niemniej jednak, typowe objawy awarii koła dwumasowego to: - inna praca sprzęgła i wyczuwalne wibracje na pedale (nasilające się podczas ruszania), - ciężej wchodzące biegi, - zwiększone wibracje karoserii, - szarpanie przy gaszeniu i (nie zawsze) towarzyszący mu metaliczny stukot, A tu masz nieco dokładniej na ten temat (zapożyczone z innego forum). Ciekawa lektura, polecam: http://forum.tdi-tuning.pl/printview.php?t=3110&start=0
  3. Panowie, zauważyłem wczoraj jeszcze jedną rzecz. Wygląda to mniej więcej tak: Wrzucam 1; ruszam; ekonomizer na 20; czekam wieki, aż osiągnie odpowiednie obroty do zmiany na 2; zapinam w końcu 2; puszczam sprzęgło; tradycyjne przyhamowanie auta; wciskam gaz; ekonomizer znów na max; ślimaczym tempem wkręca się na obroty; nagle przy ok. 2300 rpm ekonomizer wskakuje na jakieś 14 i auto dostaje takiego kopa, że omal mi głowy nie urwie, jakby mi TIR w tył wjechał-trwa to ok. 1-1,5 sek i znów przechodzi. I jak tu nie zwariować? :mad2:
  4. Witam wszystkich. Wieści nie są dobre. Moja bawarka wciąż chora, a chętnych do jej uzdrowienia brak. :mad2: Oto najświeższe obserwacje dotyczące powyższego problemu: - spadek mocy na 1000000% idzie w parze ze wzrostem paliwa. potwierdzone wskazaniami ekonomizera i obliczeniami przepału. Przykład: normalnie (gdy jest moc) przy utrzymywaniu stałej prędkości 90km/h na IV biegu ekonomizer wskazuje niecałe 4l. chwilę później auto zamula się i żeby utrzymać 90km/h na czwórce wskazuje jakieś 9l. Sprawdzone dziesiątki razy - za każdym się potwierdziło. Dotyczy to każdego biegu i każdej prędkości. Zasięg na komp. momentalnie spada. Gdy moc wraca komp. pokazuje większy zasięg. - gdy moc spada silnik głośniej (terkotliwie) pracuje i czuć zdecydowane wibracje karoserii. Najbardziej wyczuwalne podczas przyspieszania, szczególnie z niskich obrotów. Po prostu się trzęsie i nie chce wchodzić na obroty. Szczególnie dokuczliwe, żeby nie powiedzieć wkur**** w ruchu miejskim. Przykład: gdy jest ok, wrzucam 1. delikatnie ruszam, szybka zmiana na 2. puszczam sprzęgło i gaz, a auto samo się toczy jakieś 20km/h, bez wibracji. ekonomizer wskazuje jakieś 6l. ten sam eksperyment powtórzony, gdy becia ma focha: wrzucam 1. ruszam z oporem, zmiana na 2. puszczam sprzęgło i gaz a auto zamiast się toczyć przyhamowuje i zaczyna się trząść. ekonomizer wystrzeliwuje na 12l i jakoś się toczy 10km/h na pograniczu zgaśnięcia. - biegi coraz ciężej wchodzą. nasiliły to jeszcze niskie temperatury, choć skrzynia i tak żyje swoim życiem - ma chwile że działa bez zarzutu. zauważyłem zależność miedzy pracą skrzyni a szarpaniem. Przykład: jak bieg wchodzi z oporem, szarpie budą przy puszczaniu sprzęgła. gdy wejdzie tak jak powinien, nawet nie czuć, że zmieniłem bieg - dotyczy biegów I-III, czasem IV. Setki prób i eksperymentów wykazały, że normalny stan rzeczy mogą CHWILOWO przywrócić trzy czynności: - ruszenie z wysokich obrotów na poślizgu sprzęgła, - parę kilometrów ostrej jazdy z kręceniem do 4-5tys obr/min i hamowaniem biegami, - kilkunastu kilometrowa jazda ze stałą prędkością na tym jednym biegu, W zależności od, no właśnie - nie wiadomo czego, moc wraca na kilka a nawet kilkadziesiąt kilometrów, lub do pierwszego zgaszenia silnika, w zależności co nastąpi pierwsze. Chłopaki, niech w końcu stanie się cud i moja bawarka znowu odżyje!!!
  5. Niestety, póki co nic nie wiadomo-i to jest najgorsze. Do tego dochodzi jeszcze brak czasu. Jak tylko coś więcej będę wiedział, dam znać. Dokładnie, tak jak mówisz. Mam takie same przypuszczenia. Coś tam mechanik sprawdzał, ale nie wiem czy to były te logi.
  6. Może z tą całkowitą bezobsługowością trochę przesadziłem. Chodziło mi o to, że nie trzeba nic tam dolewać co ileś kilometrów (tak jak w Peugeotach) ani nie ma dodatkowego wtryskiwacza paliwa sterowanego elektronicznie, tak jak w większości nowszych Diesli. O ile to pierwsze rozwiązanie jest jeszcze w miarę niekłopotliwe i ogranicza się do uzupełnienia czegoś w stylu AdBlue co kilkadziesiąt kilometrów, o tyle to drugie to prawdziwe utrapienie, przynoszące więcej szkody dla auta i portfela niż korzyści. Odepnę wydech i zobaczę czy będzie jakaś różnica.
  7. Też trzeba to wziąć pod uwagę, tym bardziej że w mojej Buni jest DPF. Tyle, że jest on praktycznie bezobsługowy i nie sterowany elektronicznie. Tak, jak napisałeś, prosta czynność a trzeba każdą ewentualność brać pod uwagę.
  8. Od samego początku kierowałem swoje podejrzenia w stronę układu przeniesienia napędu. Też kwestia klapek jest mało realna, ale ponieważ tyle sugestii padło pod ich kątem, dla świętego spokoju zlecę sprawdzenie ich stanu albo normalnie zaślepię, tak jak to zrobiło już kilku forumowiczów. Co do mechanika to doskonale wiem, jak trudno jest o dobrego fachowca-takiego co dobrze zdiagnozuje problem, naprawi i przy okazji nie wydoi niepotrzebnie z kasy. :?
  9. No wiec wyglada to tak: 1. Odpalam silnik na luzie (był ciepły) 2. Wciakam sprzęgło-nic nie słychać. Tylko wskazówka obrotomierza delikatnie opada. 3. Puszczam sprzęgło-słychać ciche kliknięcie gdzieś w okolicy sprzęgła, wskazówka obrotomierza rownież opada w dół (tak jak pkt.2) ale troszkę mocniej. Zdaje mi się, że na wcisnietym sprzęgle silnik jest mniej terkotliwy, choć różnica jest ledwie wyczuwalna. Wciąż jednak to nie ta sama praca jak kiedyś-wiem jak mięciutko pracował. Trochę nurtuje mnie samo sprzęgło, bo ma ono bardzo krótki skok i działa na zasadzie włącz/wyłacz. Paradoksalnie bierze od samego dołu i się nie ślizga. Nawet gdybym chciał celowo je przyślizgać jest to niezbyt możliwe, bo albo auto zgarnie albo wyrwie do przodu, w zależności czy i ile doda się gazu.
  10. Właśnie, zapomniałem o tym napisać. Na luzie silnik ładnie wkręca się na obroty i nie widzę oraz nie słyszę żadnych niepokojących objawów. Turbo też słychać jak się załącza. Jedynie zauważyłem, że odkąd zaczęło się to wszystko dziać, motor nie pracuje już tak miękko jak wcześniej i stał się ogólnie głośniejszy. Nawet na biegu jałowym i jak jest rozgrzany.
  11. No niestety nie. Nie jestem u siebie w okolicy, wiec nawet gdybym chciał coś zrobić to nie mam od kogo pożyczyć. Na pewno sprawdzi się te nieszczęsne klapki, bo za dużo padło sugestii pod ich kątem. Choć nie ukrywam, że tak jak ty nieco wątpię, że to akurat one uległy awarii. Wiem, wiem, wygląda to na swego rodzaju obsesję, ale nadal będę się upierał przy awarii mechanicznej. No bo jak wytłumaczyć to, co napisałem parę postów wcześniej. Raz na kilka, kilkanaście razy bieg (którykolwiek by to nie był) wskoczy sobie dobrze i wtedy co? Autem tak nie szarpie i zdaje się lepiej przyspieszać. Kolejna zmiana biegu lub redukcja, bieg wchodzi z oporem i cały czar pryska. :duh:
  12. Właśnie rzecz w tym, że jakichkolwiek błędów brak. Stąd bezsilność mechaników :mad2: A jak było tak jest, czyli źle i nic się nie poprawiło.
  13. Oczywiście, że masz rację. Sęk w tym, że często i fachowe oko się może pomylić, nieświadomie (lub świadomie, jak co niektórzy) zalecając niepotrzebną wymianę dobrych podzespołów na nowe, robiąc tym samym niemałe spustoszenie w portfelu. A forum jest miejscem, gdzie chyba wszystkie możliwe tematy się przewijały, więc jest większa szansa na uniknięcie rozczarowania. Nie raz tak bywało, że forumowicze dysponowali większą wiedzą niż ASO i pomogli rozwiązać problem, z którym serwis nie umiał się uporać. Chodzi mi tylko o trafną diagnozę, by sprawnie i na dłużej usunąć usterkę, ale jak to w życiu bywa może być z tym loteria.
  14. Koledzy, zauważyłem dzisiaj jeszcze jedną dziwną rzecz. 9 razy na 10 bieg wchodzi z oporem i autem szarpie-to już pisałem i tak jest. Czasem jednak, ten 1 raz na 10 przełączeń uda mu się jakimś cudem wejść gładko i co :?: Autem tak nie szarpie i jakby lepiej przyspieszało, bez tego cholernego oporu. :shock: Cały czar pryska niestety, gdy wrzucę na wyższy lub zredukuję, bo kolejny znów dziwnie wchodzi i wracam do punktu wyjścia. :cry2: Nie są to objawy padającej skrzyni? W czwartek jadę do p. Krystiana w Katowicach, tak zachwalanego na tym forum. Zobaczymy co on poradzi w tej sprawie...
  15. Croowab, co racja to racja. Też uważam, że katowanie i tak już uszkodzonego auta (cokolwiek by to nie było) na pewno mu nie pomoże, a wręcz może pogorszyć całą sprawę.
  16. Po pierwsze tak jak napisalem kilka postow wczesniej pytanie - CZY KOLEKTOR SSACY ZOSTAL ZDIAGNOZOWANY???? Musimy znac odpowiedz, bo wiekszosc podobnych przypadkow konczyla sie spustoszeniem ktoregos cylindra urwana klapka zawirowan. Po drugie zaczynam podejrzewac docisk sprzegla, ale to po wyeliminowaniu pkt 1. Najgorsze ze silnik nie dymi i przez to nie chce nam "pokazac" co go boli :roll: Kolego yoshimura01, kolektor nie został jeszcze zdiagnozowany, bo nie mam pojęcia do kogo się z tym wybrać. Jestem na wyjeździe i nie mam żadnych narzędzi, żeby cokolwiek zrobić. :duh: Na samą myśl, że pojadę i usłyszę ponownie to samo co dzisiaj, marnując przy tym parę złotych, odechciewa mi się wszystkiego :!: :!: :!: :mad2: Szukam więc na necie jakiegoś dobrego warsztatu, gdzie się znają na BMW, choć nie ukrywam, że wolałbym wybrać się do kogoś poleconego przez kolegów forumowiczów lub nawet samego forumowicza. Zaryzykowałbym kratę piwa mówiąc, że jestem pewien, że coś nie halo jest na odcinku sprzęgło-skrzynia biegów-wał-dyferencjał. Ale to już zostawię komuś kto się na tym zna, o ile trafi się takowy jegomość.
  17. Kolego, tak jak napisałem w pierwszym poście, kiedy wrzucę luz przy zjeździe w dół to bunia ładnie się toczy, jak zapnę jakikolwiek bieg (nawet 5.) to zbyt mocno wytraca prędkość. Ja rozumiem, że powinna nieznacznie hamować silnikiem, ale nie aż tak. Poza tym był zrobiony komputerowy test kół, sprawdzane łożyska w kołach itd. Nic co by wskazywało, że ma to do czynienia z kołami. Dlatego przypuszczam, że coś się stało w układzie przeniesienia napędu, gdyż wszystko na to wskazuje, przynajmniej wg. mnie. :roll: Problem w tym, żeby dowiedzieć się co dokładnie się podziało. Jak widać nie jest to takie proste, nawet dla doświadczonego mechanika-o to powód całego zamieszania. A możesz kogoś polecić? Nie ma znaczenia czy mechanik czy doświadczony forumowicz. Aby pomógł mojej bawarce-to się liczy :!:
  18. Okolice Bielska-Białej, Śląsk. Ewentualnie Siedlce, o ile tam uda mi się dojechać. A masz kogoś, kogo byś mógł polecić. Wiadomo, ASO odpada ze względu na ceny, no chyba że coś się w tej kwestii zmieniło. Dzięx :cool2:
  19. Dzięki chłopaki za odzew. Niestety wizyta w warsztacie nic nie wykazała. Mechanik najzwyczajniej rozłożył ręce. Niby wszystko jest ok, ale sam przyznał, że coś auto rzeczywiście dziwnie jeździ, ale nie wie o co biega i się nie podejmie. A miał być taki dobry, z polecenia... :cry2: Chwała mu przynajmniej za to, że uczciwie powiedział, choć mógł naciągnąć na parę stówek. Wiecie co, najgorsza jest ta bezsilność. Staram się dociec o co chodzi, a to staje się niemożliwe. Co sprawdziłem: - komputerowa diagnostyka kół-wszystko w normie, tarcze i klocki takie jak były-czyli w porządku, - komputer: brak jakichkolwiek błędów. Wtryski też sprawdzone: parametry w normie, dla każdego niemal takie same, Podczas jazdy do warsztatu zauważyłem jeszcze kilka innych niepokojących rzeczy: - oprócz tego, że buja przy zmianie z 1. na 2., to po wrzuceniu 2. przy puszczonym gazie auto zaraz spowalnia i omal nie gaśnie, zamiast powoli toczyć do przodu, a tak zawsze było i chyba powinno być. Znowu ten cholerny opór :mad2: - Przy wbijaniu na 3. (tylko na 3. póki co) zanim zaskoczy bieg, czuję jak od spodu coś powoli ale zdecydowanie pcha lewarek w przeciwną stronę, po czym bieg niemal sam wskakuje. To że każda zmiana biegu kończy się szarpnięciem, tłumaczyć chyba nie muszę. Zauważyłem, że im wyższy bieg, tym szarpnięcie jest słabsze. Chyba tylko na 6. go nie ma. - Silnik nie wkręca się na obroty i auto nie przyspiesza, więc sprzęgło się nie ślizga. Każde dodanie gazu powoduje tylko ubytek paliwa z baku, przyspieszenia praktycznie brak. Co do samego sprzęgła to bierze ono o dziwo od samego dołu, ale nie da się ruszyć płynnie. Działą to jak sprzęgło w rajdówce: on lub off-brak półsprzęgła. - Zaczęły się również problemy włożeniem i wyjęciem biegu na postoju (nawet na zgaszonym silniku). Szczególnie nie mogę wyciągnąć 1. a jest to wręcz niemożliwe jak auto stoi na lekkim wzniesieniu. - I chyba najważniejsze, jak chcę przyspieszyć, silnik wydaje inny dźwięk. Kiedyś tylko słyszałem lekki świst turbiny i auto rwało do przodu, teraz wydaje głos niczym stary Jelcz-taki dziwny syczący, lekko metaliczny klekot, jakby miał się zaraz rozlecieć. Wogóle zauważyłem, że inaczej pracuje, nawet na biegu jałowym. Nie tak miękko jak zawsze. - I na koniec jeszcze jedno: puszczenie i wciskanie sprzęgła na luzie przy włączonym silniku powoduje minimalne wahania wskazówki obrotomierza. Kopcenia czy mocnych metalicznych odgłosów nadal brak. Panowie, na BMW zjedliście przysłowiowe zęby, w Was więc jedyna nadzieja. Z takimi objawami to mogę jeździć po fachowcach i tracić tylko kasę w nieskończoność, bo wszędzie to samo usłyszę. I tak w kółko, aż do psychiatryka mnie odwiozą :mad2: Sorry, że się upieram, ale na 99% jest to usterka mechaniczna. Dzięki boys!
  20. Witam wszystkich forumowiczów. Jestem nowy tutaj, więc oszczędźcie mi krytyki za moje ewentualne wpadki lub brak wiedzy. Oczywiście przed założeniem nowego tematu skorzystałem z szukajki, lecz nie znalazłem niczego, co dokładnie pasowałoby do mojej przypadłości. Moja bawarka to E46 Touring 320d z przełomu 2003/4, przebieg: 198k-rzekomo, świeżo po wymianie oleju. Byłem bardzo zadowolonym posiadaczem aż do wczoraj, kiedy wróciłem z dłużej trasy (300km w jedną stronę). Jazda tam-po prostu bajka. Dynamika jak zawsze, spalanie 5.7 przy naprawdę szybkiej autostradowej jeździe. Ogólnie wszystko jak należy. No, może oprócz ciężko wchodzącej jedynki i bujaniu, szczególnie przy zmianie z 1. na 2., ale tak było już od początku gdy ją kupiłem i dało się jakoś z tym żyć. Droga do domu to istny koszmar. Zaczęło się od znacznego nasilenia wspomnianego wcześniej bujania przy zmianie biegów. Dwójka też zaczęła ciężej wchodzić niż zwykle. Zero niepokojących odgłosów, więc kontynuję jazdę. Parę kilometrów dalej zauważyłem, że silnik kompletnie stracił dynamikę. Tzn. jak wcześniej wgniatało w fotel przy lekkim dodaniu gazu, tak teraz but w podłogę, ekonomizer na maks a auto ledwo idzie, nawet powyżej 2500rpm. Miałem wrażenie, jakbym ciągnął za sobą kilkutonową przyczepę. Silnik sprawiał wrażenie, jakby chciał sie wkręcać na obroty, a nie mógł, bo coś mu stawiało straszny opór. Żeby utrzymać stałą prędkość na prostej, powiedzmy 90kmh na 4. biegu musiałem mieć wciśniety gaż na 3/4. Każde, choćby minimalne jego odjęcie skutkowało natychmiastowym wytracaniem prędkości, prawie tak jakbym hamował. Kiedyś tylko "muskałem" gaz i się ładnie toczyło. Co więcej, nawet puszczenie gazu przy zjeździe w dół powodowało szybsze niż zwykle spowalnianie, a wiem że tak nie było i nie powinno być w żadnym aucie. Wrzucenie na luz powodowało, że znów nabierał prędkości jak powinien. Najgorsza była ta bezsilność i uczucie potwornej ciężkośći i opru, jakie towarzyszyły podczas jazdy. Dodam jeszcze, że spaliła o połowę więcej ropy niż w tamtą stronę, choć wracałem tą samą trasą o podobnej porze, natężenie ruchu takie samo. Jakoś się dotoczyłem, turbinkę wystudziłem i zgasiłem swój dyliżans. A teraz moje obserwacje: - silnik dobrze odpala (ciepły i zimny), nie kopci ani na czarno ani na niebiesko, - turbo też chyba ok (bo słychać), - żadnych metalicznych odgłosów, stukań itp. - żadna kontrolka się nie świeci, To, że jestem rozwścieczony, tłumaczyć chyba nie muszę. Liczę na kolegów forumowiczów, że pomogą zdiagnozować co się podziało w mojej bawarce, bo ja nie mam pojęcia o co kaman. Dzięki za wszelkie wskazówki!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.