Witam, na poczatku wspomne ze samochod jest dla mnie tylko samochodem do ktorego wsaidam i jade, nigdy sie nei interesowalem co ma pod maska. Napisalem to bo z mojej historii wyniknie ze jestem totalnym idiota. ;D Pewnej nocy moje miasto zaatakowala wielka burza, skrzyzowania byly zalane po progi aut woda, nic nie widzac wlecialem okolo 50km/h w takie skrzyzowanko no i mi zalalo fure po czym wymienilem sporo czescie w silniku m.in. tloki. Po odbiorze auta wszystko bylo pieknie tylko tak jakbym miale blokade na obrotach do 3 tysiecy max mi sie krecilo na 4 i 5 biegu. Po kilku tygodniach zauwazylem ze wycieka mi jakis plyn(byl to plyn od chlodnicy) nic z tym nie robiac wyruszylem do domu ( bylem 50 km od miasta ) po przejechaniu 25 km silnik zaczal pobeirac inne plyny wpierw od wspomagania, co dalo sie odczuc ciezkim kreceniem kierownica, pozniej zaczal mi sie gotowac ( dalej jechalem) < wiem jestem idiota :d > jakims cudem zaejchalem do domu no i od tamtej pory stoi juz dobre pol roku w garazu biedaczek. Moje pytanie co mam robic ? czy szukac pomocy u mechanikow i skladac jakos stary silnik, moze to jakas uszc zelka czy blachostka ? Prosze o pomoc. Z gory dzieki