Witam ...dzisiaj wsiadłem do auta po 1 dniu postoju, odpaliłem, ruszam jak gdyby nigdy nic, a w lusterku wielka chmura dymu. Przechodnie patrzą na mnie jak na idiotę, zrobiłem rundkę w koło komina, im więcej gazu tym większa chmura dymu, do tego smród spalin z olejem. Oleju jest na minimum, płyn w chłodnicy na maksa, przewody miękkie. Ma problem z wkręceniem się na obroty i z odpalaniem. Auto mam od 8 miesięcy i ma przejechane niby 230tys. Ładnie rwało do przodu i nie było zamulone. Wcześniej zauważyłem tylko jasne spaliny o nijakim zapachu a z racji tego, że temperatura na zewnątrz jest poniżej zera nie robiło to na mnie wrażenia tym bardziej, że większość aut tak ma zimą. Latem nic nie było widać. Oleju brał jakieś pół litra na 3tys ale to podobno norma w M54. Nigdy go nie katowałem poza jednym spotkaniem na parkingu kiedy spadł pierwszy śnieg (parę bączków). Moja pierwsza diagnoza to uszczelka pod głowicą albo pęknięta głowica. Ale dlaczego tak nagle i w takiej ilości? Być może to co innego więc proszę o pomoc? Z góry dziękuję za odpowiedź Pozdrawiam