Tak, gaszę go stacyjką. Nie czekałem aż spadną bo nie chciałem jeszcze bardziej zepsuć. On wchodzi na maks obroty i kopci jak autobus. 1 litr oleju musiałem dolać, bo było maksimum przed dzwonem (leje do maksimum przy wymianie i nic mi nie zjada, więc to jest pewne) a po dzwonie było nieco poniżej minimum. Więc 1 litr oleju gdzieś w dolocie musi być. Poza tym na dachu leżał (już zgaszony) co najmniej 1h, zanim straż go postawiła. Dzisiaj został odwieziony do mojego mechanika (bardzo dobrego) i ma go spawdzić. Też powiedział, że pewnie olej jest w dolocie. Pocieszyło mnie to, że powiedział, że nie jest mocno rozwalony i że spokojnie dach można wyklepać :) Także, może moje BMW znowu będzie śmigać :):):) Super wiadomość na początek tygodnia, bo trudno jest znaleźć 320d z rozsądnym przebiegiem i w dobrym stanie, a mój ma oryginalnie 240 tys km.