Widze, ze kolega Mazur dalej szuka przyczyny swoich problemow, znow wiec dolaczam sie do jego rozpoczetego postu, bo widze jakas dtyskusje, moze mi pomozecnie? Opisuje jeszcze raz cala historie: 2.0D, E-46, 2003 r. (150 KM), 85 tyś. przebieg 1. Kiedy kupilem auto jezdzilo zupelnie normalnie, przyspieszalo na kazdym biegu, pod gore na 5 bez problemu, reagowalo na kazdy nacisk pedalu, wgniatalo w fotel. Pewnego dnia - koniec, kapec, nie reagowalo, zamulone, ledwie do przodu. Nastepnego dnia po tym dniu OK, powrot do normalnosci. Kilka dni pozniej sytuacja sie powtorzyla, tak przez jakis krotki czas, az przestalo juz jezdzic normalnie. Na autoban-ie w Niemczech bylo nawet tak, ze jechalo bez ikry, by po pewnym czasie (zaznaczam, ze bez wylaczania silnika i caly czas w ruchu) wrocilo do normalnosci. 2. Serwis - pelen przeglad (wymiana filtrow), wymiana pompy wysokiego cisnienia (dawala zbyt male cisnienie podobno) - nastapila pewna poprawa. 3. Serwis znow - czyszczenie calego ukladu dolotowego (zanieczyszczony, bo z turbiny gdzis na przewodzie lal sie olej), turbina sprawdzona, mowia, ze OK i ponoc pompuje jak trzeba. Nastepuje znaczna poprawa, auto juz przyspiesza, ale nie jak za czasow normalnych (nie chce np. dynamicznie przyspieszac przy ostrym wcisnieciu pedalu, co bylo normalnoscia po kupnie, nie wgniata w fotel, a bylo tak, ze normalnie w niego wciskalo, czulo sie, ze rwie do przodu). Jak sie je popedzi mocniej to wydaje sie, ze przyspiesza lepiej (ale duzo mu brakuje do uczucia wciskania w fotel), jak sie jezdzi wolno to nie dosc, ze wiecej spala (!!!) to zamula sie. Ekonomizer za kazdym niemal razem jak sie tylko ruszy leci na max. spalanie i spada dopiero jak sie auto zacznie rozpedzac (i podkreslam nie musi to byc b. dynamiczne rozpedzanie). Co robic?