Szukałem i zaraz będe szukał dalej , ale czas mnie goni więc pytam... Po powrocie z delegacji na bazie wsiadłem do beatki przekręcam kluczyk i usłyszałem "cyk , cyk , cyk" (chyba z rozrusznika) i tak ze 2 razy , po trzecim razie zaczął kręcić "mułowato" jakby akumulator był słaby. Aż w końcy zapaliła "na dotyk" (rozrusznik kręcił jakby podpięty pod 220). Tego samego dnia wieczorem zapaliła normalnie. Ale następnego dnia rano znów to samo :( Minął tydzień i jest coraz gorzej , dzis w ulewie wyłanczało sie radio i oświetlenie wnętrza przygasało i po przegazowaniu pasek się "ślizgnął" ale sprawdziłem i jest naciągnięty ( da się go przekręcić zaledzie o 90 stopni) Z akmulatorem też nie miałem żadnych problemów. Dodam tylko że tego felernego dnia kiedy to się zaczęło zauważyłem postrzępioną tapicerkę pod maską - może jakiś futrzak nadgryzł jakiś przewód :?