Krótki opis sytuacji: Stałem w długim korku zauważyłem, że zaczyna mi piąć się górę wskaźnik temperatury, niestety nie miałem gdzie zjechać, zjechałem dosłownie kilka sekund po zapaleniu się czerwonej kontrolki. W miedzy czasie włączyłem grzanie w samochodzie na max, żeby choć trochę odebrać ciepło. Po zjechaniu zgasiłem silnik, zauważyłem, że wycieka mi płyn chłodzący. Dałem ostygnąć silnikowi. Niestety nie miałem możliwości kupna płynu chłodzącego i dolaniu go. Z przerwami, żeby nie przegrzać silnika jakoś dojechałem do domu (pilnowałem, żeby wskaźnik nie doszedł do czerwonego pola). Podejrzewam, że wysiadł termostat dlatego nie załączył się wentylator. Co mogło ulec uszkodzeniu i na jakie koszty mam być przygotowany? Nie działa nadmuch, wentylacja, czy może to być spowodowane brakiem płynu. Jutro dolewam płyn i odstawiam samochód, czy mogę dojechać do mechanika, czy samochód na lawetę?