Mam podobny problem. Wczoraj udało mi się odebrać auto od mechanika-elektryka, które zawiozłam tam lawetą, bo nie odpalało (rozrusznik kręcił). Okazało się, że odpalili auto od pierwszego "kopa". Posprawdzali prąd i ciśnienie, wszystko ok. Udało mi się odjechać jakieś 4 km. Auto zgasło (przy hamowaniu) i już nie chciało zapalić. Po chwili zapaliło, ale przejechałam ze 300m i znowu zgasło (znowu przy hamowaniu, na światłach), tym razem na amen. Wykręciłam prawie cały akumulator, w międzyczasie udało mi się odpalić raz jeszcze, ale tym razem już nie rudzałam się z parkingu. Dobrze, bo zgasła po kilku minutach, jakby wytracając obroty... Wiem, że cewka jest ok, świece też, poza tym komputer nic nie pokazuje (poza klockami hamulcowymi, ale odkryłam, że czujnik jest odcięty :P )... Co to może być? Gdzie w Łodzi się z tym udać, żeby ktoś wreszcie mi to zrobił (bo mechanik, od którego wyjechałam, raczej nie miał pojęcia, o co chodzi) i ile mnie to może kosztować? Pozdrawiam!