Już myślałem, że temat umarł i że problem jest trywialny, niewarty takiej uwagi.
Dzięki wszystkim za rady – przynajmniej wiem, że mój tok myślenia idzie we właściwym kierunku.
Tak naprawdę moja historia z tą marką zaczęła się od komedii, jakiej świat nie widział. A jeśli skrót naszego ukochanego Bawarskiego Wentylatorowego Zakładu rozszyfrować jako Bóg Mnie Wybrał, to pasuje to do mnie idealnie!
Temat można śmiało przemianować na Błogosławiony i BMW, zaopatrzyć się w chipsy i piwo – będzie ciekawie!
No i co też wasz brat w nieszczęściu uczynił z samochodem?
Po pełnym przerejestrowaniu, mój perfekcjonizm i całkowity brak doświadczenia z BMW zaprowadziły mnie do pierwszego serwisu. No i co ja tam postanowiłem serwisować w niemal nowym aucie, zapytacie?
No to lecimy:
Filtry – oleju, powietrza, kabinowy
Olej silnikowy, skrzyni biegów
Nowa misa ZF
2 korki w silniku
2 silentbloki (31 12 6 855 743), myśląc, że to one odpowiadają za stuki
Płyn hamulcowy
Domyślam się, że doświadczeni czytelnicy przybrali właśnie wyraz twarzy Willy’ego Wonki, wyciągnęli kolejną paczkę chipsów i jeszcze jedno piwo…
Po wykonanych pracach sprawdziłem płyny pod kątem zużycia silnika/skrzyni – czy jest opiłkowanie. Wszystko było czyste, magnes na misce skrzyni czysty. Przy dyferencjale już nie – ale praca zabrała mnie daleko od auta. Wsiadłem, odpaliłem, nic nie zauważyłem i radośnie pojechałem do domu.
Dwie godziny później wracam do auta, odpalam – i ta-dam! Napęd. Pełna moc silnika niedostępna. Świetnie, pomyślałem. Dałem jej się zagrzać 5 minut, restart – błąd zniknął. Stwierdziłem, że się trochę przejadę – może skrzynia musi się przyzwyczaić do nowego oleju.
Podczas jazdy zauważyłem, że redukcje w trybie D są szarpane, zwłaszcza przy zwalnianiu do zatrzymania (prawdopodobnie z 3 na 2 i z 2 na 1).
Pojechałem na stację, gaszę, odpalam ponownie – znowu błąd.
Rano pojechałem do serwisu, podpięli OBD i wyszły dwie błędy EGS:
420671 - Positioning Valve: Jammed Open In Pressure Supply Position
420651 - Parking Lock: Incorrectly Released
Zostawiłem auto, mechanicy przedmuchali mechatronikę i powiedzieli, że wymienili ten zawór.
Po tym błędy zniknęły, ale szarpnięcia zostały. Pomyślałem – może adaptacja, bo ją resetowali.
Po kolejnych kilometrach zaczęło mnie niepokoić coś nowego – trolejbusowy wyjący dźwięk przy 40-55 km/h, potem znikający. Dochodził skądś z przodu. Pomyślałem – może gdzieś łapie powietrze? Nic strasznego, można jeździć.
Ale już wszyscy znajomi zdążyli mnie zapytać "Po cholerę tam grzebałeś?" – jakby to zdanie miało cofnąć czas i powstrzymać mnie przed zabawą z dyfrem i skrzynią. Widocznie trzeba je wypowiedzieć chóralnie o świcie, wraz z pianiem koguta, w liczbie dokładnie 666 osób, bo BMW lubi precyzję!
W końcu trafiłem do „najlepszego serwisu” – gdzie na samą diagnostykę czeka się miesiąc. Ale skoro byłem już zapisany, to pojechałem.
Wynik?
Naprawa na 25 000 zł z wymianą dyferencjału na nowy, tylko oryginalny, innych w ogóle nie uznają.
Dodatkowo, według ich słów, dolali 1 litr oleju do skrzyni i wskazali na cieknącą nową miskę olejową. Jednak błędów związanych ze skrzynią nie było żadnych!
W tym momencie pobladłem i poszedłem zostawiać krwawy ślad na kafelkach w łazience.
Historia będzie się ciągnąć dalej, więc nie rozchodźcie się – jeszcze będzie wesoło.
Ale wróćmy do głównego problemu: on nadal jest!
Dalej czuję stuki w kierownicy. Jutro jadę na jakieś dynamiczne badanie, które może pokaże, co mi tam trze czy stuka z przodu. Stawiam na zacisk lub tarczę hamulcową. Bo – czasami, przy lekko skręconej kierownicy, podczas hamowania słyszę parowcowy ryk, taki, że w nocy obudziłby połowę miasta!
Ale był incydent – kiedy krewny walnął kołem o krawężnik przy 40-50 km/h. Po tym problem stał się bardziej odczuwalny.
Ale mimo wizyty w siedmiu serwisach, nikt nie wie, co to. Mechanicy słyszą dźwięk, po czym stwierdzają: "Za dużo wymagasz, to już perfekcjonizm".
Serio?! Perfekcjonizm to wibracje w kierownicy przy 130 km/h tak silne, że odruchowo zwalniam?!
To be continued....
Dzięki za uwagę!