Cześć, Czy ktoś z Was zmagał się z takimi nieuczciwymi praktykami dealera? W styczniu zamówiłem G22, draft umowy jest jeszcze „przedwojenny”, a zatem jej zapisy mówią wprost, że cena wskazana w zamówieniu jest ceną ostateczną. W międzyczasie zmienił się konfigurator - musiałem dokonać praktycznie nieistotnych zmian (zmiana koloru zacisków na czerwone oraz musiałem dobrać przeszycia pasów, bo stało się to teraz częścią pakietu). Szybko uzgodniliśmy, że akceptuję te zmiany i dostałem nowe zamówienie. I w tym momencie zaczyna się dramat. Razem z nowym wyposażeniem wpisano również nową cenę bazową, wyższą o 8 tysięcy. Po moich protestach uzgodniliśmy, że salon weźmie na siebie połowę tych kosztów. Myślę, że doszlibyśmy do porozumienia, jednak nie był to koniec. Salon stwierdził, że nie ma sensu podpisywać teraz aneksu do umowy sankcjonującej te zmiany, bo konfigurator może się jeszcze zmieniać do czasu wydania auta i bez sensu robić co chwilę nowy aneks. W pierwszej chwili stwierdziłem, że okay. Po miesiącu jednak zacząłem upominać się o sporządzenie aneksu, niestety bezskutecznie ponieważ salon wymyślał coraz to głupsze wymówki, dlaczego nie mogą sporządzić aneksu. Najpierw musiała usztywnić się data produkcji, teraz, kiedy auto ma status 152 musi przyjechać na plac celny itd. Oczywiście w miedzyczasie cena bazowa samochodu kilkukrotnie poszła do góry i różnica aktualnej ceny względem mojego zamówienia sięga już prawie 30 tysięcy. Mam obawy, że salon pod pretekstem drobnej zmiany konfiguracji chce w całości przerzucić na mnie zmianę ceny samochodu. O ile przy pierwszej podwyżce nie była to wielka kwota, tak teraz różnica jest już bardzo duża. Bezskutecznie nalegałem na przygotowanie aneksu od sierpnia. Przypominam, że w umowie jest zawarte, że cena transakcyjna jest ostateczną ceną zawierającą cene bazową pojazdu, wyposażenie oraz podatki. Czy ktoś miał doświadczenie z taką sytuacją?