Sytuacja wygląda następująco: Mojej E46 zaczynały czasem spadać obroty przy zwalnianiu i po wciśnięciu sprzęgła (np. przy skręcie na skrzyżowaniu). Ostatnio wyjechałem z garażu, wysiadłem zamknąć drzwi i gdy wsiadłem paliła się kontrolka od poziomu oleju i samochód dosłownie po chwili zgasł (działał łącznie może z minutę). Próbowałem go odpalić, ale praktycznie nie kręcił, zaholowałem go do mechanika i usłyszałem, że silnik jest do wymiany. Druga próba, drugi mechanik, podobna diagnoza - brak kompresji na wszystkich cylindrach (max 7 bar, na pozostałych mniej), niskie ciśnienie oleju i błędy vanosów (drugi sprawdzał rozrząd i mówił, że jest okej). Aktualnie przy próbie odpalenia silnik kręci normalnie jakby chciał odpalić, ale mu brakuje siły, żeby załapać. Myślicie, że jest jakaś szansa na odratowanie, czy silnik po prostu padł i naprawa jest nieopłacalna finansowo? Dodam, że jestem zielony w temacie.