„By oszczędzić użytkownikom kłopotów związanych z niesprawnością baterii, część producentów wyposaża swoje samochody w specjalne "gniazda plusowe" montowane w komorze silnika. Podłączając się do nich możemy doładować akumulator lub np. odpalić auto "z kabli". Taką praktykę od lat stosują marki premium pokroju Audi, BMW i Mercedesa, a nawet producenci popularnych pojazdów (chociażby koncern PSA). Po co producenci "dublują" plusowy zacisk nawet, gdy bateria znajduje się pod maską? W takim przypadku chodzi o względy bezpieczeństwa. Przy podpinaniu przewodów zapłonowych często dochodzi do iskrzenia. Istnieje więc, przynajmniej teoretycznie, ryzyko zapłonu ulatniających się z akumulatora oparów. Gdy plus trafi poza obudowę baterii, prawdopodobieństwo takiego scenariusza spada do zera. Jak ładować akumulator korzystając z takiego gniazda? Sprawa jest banalnie prosta. Podpinamy do niego plusowy przewód prostownika, "krokodylek" z minusem możemy przyłączyć do dowolnego elementu "masy" pojazdu - śruby mocującej poduszkę McPhersona czy "wieszaka" silnika.” Wiec nic nie powinno się stać ale ręki nie dam sobie uciąć