Dzięki za odpowiedź. Jednym słowem 60 tys. to za mały budżet na BMW. F30 w tej cenie to goły kasztan (plus też silnikom daleko do bezawaryjności), a E90 to tak jak piszecie - silniki prychają, strzelają, prukają, aż w końcu trzeba wymienić pół silniki. Rozmyślam jeszcze nad F10 (choć jako, że głównie jeżdżę po mieście sam lub z dziewczyną, to wolałbym coś bardziej kompaktowego), ale to raczej też bez sensu. Nigdy nie miałem BMW, trochę mnie ostatnio kusiło, ale zbierając wiedzę, coraz bardziej się przekonuję, że to auta albo dla tych, których stać by kupić nowe i wymienić za 3-4 lata, albo już dla niemal fanatycznych koneserów marki. Niestety nie stać mnie by wyłożyć +200k na samochód, leasingi mnie nie interesują, a bawienie się z silnikami specjalnej troski przy przebiegu ~120 tys. też nie wygląda na specjalnie kuszącą ofertę. Niespecjalnie rozumiem opinie "jak szanujesz, tak masz" i porady "nie kręć na zimnym, nie jeździj powyżej 140, nie szalej, nie zrywaj się" niespecjalnie do mnie docierają. Bo chyba nie po to się kupuje 325i i wyżej, żeby jeździć jak emeryt. Mam dość żwawego Civica 8 z przebiegiem 130 tys, potrafię nim pokręcić czasami do czerwoności, a przez 3 lata jedyne co w nim wymieniłem to pióra wycieraczek. I teraz, w ten sposób rozpieszczony i rozleniwiony miałbym zamieniać samochód na premium, na który trzeba dmuchać i chuchać, a i w nocy się martwić czy nic się nie spieprzy. Nie kojarzy mi się to zbytnio z premium. Rozumiem, że ludzi stać na naprawy, ale nikogo nie stać na tracenie czasu i bujanie się z mechanikami. Na pocieszenie można stwierdzić, że Audi trapią te same problemy. Najrozsądniejszym wyborem spośród niemieckiej konkurencji byłby Mercedes W204, gdyby tylko nie był taki dziadkowy... Zostaję chyba Volvo S60 T 5/6, Mazda 6 2.5 lub Lexus IS. Ten ostatni najbardziej mnie kusi, ale jednak trochę muł... I jednak coś mi każe wracać do tego BMW, czytać znowu to samo z nadzieją, że może nie jest tak źle. Rozumiem, że post trochę odbiegł od tematu, ale jednak rzucam do przemyślenia, może coś się z tego urodzi, a może dowiem się czegoś o BMW, co wiedzą tylko jego posiadacze - coś co sprawia, że "plusy przysłaniają minusy", bo ja szczerze mówiąc tego nie widzę i jak tendencja się podtrzyma jeszcze przez parę lata, to imo marka i wizerunek premium na tym sporo straci. No chyba, że wyraźnie zaczną wyznaczać okres ważności auta.