Witam wszystkich szukałem podobnego tematu,lecz nie mogłem znaleźć więc zakładam ten jestem po wymianie drugiego dyferencjału który padł po 25 km. Zacznę może od opisu pierwszego który wcześniej od nowości latał bez problemu miał lekkie luzy i wszystko było dobrze,dopóki nie zaczął szumieć gdzieś w granicach 2500-3000 obrotów i prędkości 70-100 oraz gdy lekko dodawałem gazu aż z tym szumieniem pojeździł 60 km po czym nagle dyfer się posypał i zablokował koła,po tym można było sie toczyć ale co kilka metrów było słychać jak wszystko w środku się mieli. Znaleźliśmy inną używke z mniejszym luzem bez żadnych zacieków z olejem w środku więc myśleliśmy że ten troche pojeździ lecz po mieście zdążyłem zrobić 20 km i nic nie pokojącego się nie działo gdzie nie przekraczałem 60 km/h tylko zdażyłem wyjechać za miasto z prędkością 90km i po 2 km zaczęło sie te same szumienie co w poprzednim dyfrze i po nastepnych 2km następny dyfer padł. W pierwszym padło łożysko wałka atakującego w tym jeszcze nie patrzeliśmy ale domyślamy się że to samo. Więc nasuwa się pytanie czy jest możliwe aby jakaś inna część miała wpływ na to że obydwa dyfry się posypały czy to jest zwykły zbieg okoliczności? Zaznaczę że obydwa mosty były z tym samym przełożeniem 3.38