Witam. Przeczytalem wszystkie internety , ale nie potrafie znalezc odpowiedzi na wyjscie z mojej sytuacji. Kupilem samochod w zdewastowanym stanie. Jako ze daleko od domu, a u mnie na prowincji sami kowale to postanowilem zaprowadzic do poleconego mechanika w Dublinie. W samochodzie padnieta byla sprezarka zawieszenia i kulal wtrysk i swiecilo sie wszystko na desce. Niestety pierwszy mechanik rozgrzebal maszyne i nie bylo z nim kontaktu absolutnie, wiec zabralem od niego auto. W nastepnym warsztacie zawiecha i wtrysk zostaly ogarniete. Natomiast pierwszy partacz powiedzial, ze obroci te zebatke w silniczku sterujacym reduktor , czy obrocil - nie wiem, bo nie bylo go nawet w garazu, gdy zabieralem auto. Drugi pan mechanik powiedzial dobra dobra, zebatke zalozymy nowa, bo obrocic to mozna , ale flaszke. Nie wiem ile w tym prawdy, ale po paru dniach dzwonil do mnie informujac, ze nie ma komunikacji ze sterownikiem od actuatora, wiec kupia uzywke. Niby tez kopali w przewodach( nie stwierdzilem nigdzie sladow kopania). Sterownik chyba wymienili (jest z 2009, a samochod 2007), zebatke (jak sie pozniej okazalo) nie. Samochod odebralem, wszystko gaslo jak nalezy. Po niedlugim czasie nagle zapalil sie zestaw choinkowy , wskazujacy na problem z actuatorem, co potwierdzily tez bledy z launcha i autocoma. Majac auto u siebie na prowincji brak mechanikow, ktorzy ten temat przerobili, postanowilem kupic zebatke na ebayu i wziac sie za to samemu. Zebatka byla oczywiscie wytarta. Wymienilem zebatke, wyczyscilem komutator, sprawdzilem szczotki i zapakowalem actuator na swoje miejsce. Przystapilem wtedy do kalibracji, ale nie szlo na launchu, nie szlo na autocomie i autolandzie. Caly czas kalibracja konczy sie komunikatem "failed" Wsiadlem w maszyne i wszystko na zegarach z miejsca pogaslo. Przejechalem pare kilometrow, wrocilem do garazu, zgasilem maszyne, odpalilem i 3 kontrolki powrocily. A w sumie 4 , bo swieci sie tez parking brake. Kalibracja silniczka, wymiana oleju - failed. Bledy w VTG 54C4 i 54C6. W DXC 5F3A , 5F39. Dzisiaj wyciagnalem actuator, zeby stwierdzic czy zebatka porusza sie swobodnie na zewnatrz reduktora. Zasterowanie jej z autocoma raz przynosi efekt raz nie,za to podczas kalibracji robi pol obrotu, troche sie cofa- w gwaltowny w sumie sposob, czemu towarzyszy od razu "failed" w autocomie. Sprawdzalem tez, czy slimak kreci sie swobodnie bez zebatki -kreci sie. Na ta chwile stwierdzam, ze do actuatora dociera 10V, kiedy autocom pokazuje 12.7 na 30 i 15. Domyslam sie, ze to zasilanie na sterowniku i to sie zgadza, bo na wtyczce "z instalacji do sterownika" jest zasilanie takie jak na akumulatorze , natomiast na wtyczce "ze sterownika do actuatora" jest 10V ( przy odpietym actuatorze) i 5V przy wpietym. Masy sprawdzone przy sterowniku i przy actuatorze. Teraz pytanie, jak to jest zrobione... :lol: Do sterownika dobrac sie nie sposob. Czy on ma dawac 12V na silniczek na przewodzie czerwono-bialym? Na korpusie silniczka stoi 12V, wiec mniemam, ze powinno byc 12V. Ale czy te 10/5V jest wynikiem uszkodzonego sterownika , czy potrzebne jest jego ponowne kodowanie. Czy niezakodowany sterownik moglby dawac takie (10/5V) napiecie na actuator? Bardzo prosze o rozswietlenie mi w glowie. Samochod na dzien dzisiejszy jezdzi normalnie, ale przed dzisiejszym wyciagnieciem actuatora, wczoraj przy zawracaniu cos go trzymalo na w pelni skreconych kolach. Powinien ruszac sam po puszczeniu hamulca, ale wibrowal cala buda i ruszal z trudem. Dzisiaj - mimo , ze na desce choinka - maszyna jezdzi swobodnie. Dziekuje i pozdrawiam z Irlandii.