Witam. Jadac autostrada na tempomacie, ok 130km z pod maski uslyszalem "gwizdzacy dzwiek" i po chwili auto zaczelo zwalniac, popatrzylem w lusterka i za mna bylo kupe dymu, wiedzialem, ze padlo turbo. Zjechalem na parking i wlaczyla sie zolta kontrolka oleju. Poszedlem na najblizsza stacje oddalona jakies 300m, kupilem olej i poczekalem, az auto ostyglo. Po dolaniu oleju tj. Ok 3litrow, kontynuwalem jazde na niskivh obrotach, aby nie zalaczalo turbo i nie dymilo, jakies 300km. Na drugi dzien pojechalem autame do mechanika zmienic turbo. Po zmianie mechanik zostawil auto odpalone na 15min i zadzwonil abysmy pojechali na jazde probna. Jechalismy spokojnie przez 5min(on prowadzil). Przy probie wyprzedzania aut stojacych na poboczu dodal gazu i wprowadzil auto na wysokie obroty....auto w tym samym momencie weszlo na maksymalne obroty, nie mozna bylo go zgasic, pelno dymu i smrodu. Zgaslo same po parunastu sekundach. Auto odcholowalismy na garaz. Mechanik sprawdzil turbo i bylo cale, powiedzial, ze musi wyczyscic wszystko i jutro odpalimy je znow. Auto nie odpalilo. Na komputerze pokazalo niskie cisnienie paliwa, okazalo sie, ze to wtryski. Dwa wtryski byly spalone u podstawy z wielkimi dziurami, 3 byl tez nie najlepszy. Po wymienie wtryskow, auto odpalilo na 3 cylindry, 1 cyliner nie palil. Mechanik kazal kupic kolejny wtrysk, ale nic to nie dalo. Po sprawdzeniu cisnienia w cylidrze okazalo sie ze jest one zerowe, na drugim tylko 16bar swieca z zerowegi cisnienia, byla spalona i brakowalo min 1/3 podstawy... Pytanie jest takie, czy po wymianie turba mechanik nie oczyscil ukladu z oleju i przy wkreceniu auta na obroty zapalil sie olej? Czy moze to byc cos innego?