Witam. Od niedawna posiadam bunię 316i 2003r. po lifcie z silnikiem 1.8. Samochód kupiłem od gościa, który jeździł nim tylko do kościoła(sprowadził go z niemiec, w przeciągu roku zrobił tylko 2500 tys.km) jako trzeci samochód. Auto jest piękne, sedan wersja buisness, wszystko działa razem z elektorniką. Auto pięknie się prezentuje. Przebieg aktualny 156 tys. km. Gościu wymienił uszczelkę pod głowicą, ponieważ odkręcił korek od zbiorniczka wyrównawczego, wypieprzyło płyn, układ się zapowietrzył.. No i dobra, silnik cicho pracuje, nie słychać żadnych stuków itp po prostu wszystko jest normalnie. Problem tego typu, że jak da mu się delikatnie mówiąc w "dupę" to pochylając się do maski czuć smażony olej. Żadnych wycieków nie ma, wygląda to tak jakby gościu delikatnie rozlał trochę oleju podczas dolewania. Co do oleju..Olej był na maximum, tylko 2 razy podczas uruchomienia silnika i daniu do 2,5 tys obrotow wywaliło trochę niebieskiego dymu - teraz jest już w porządku. Olej sprawdzam regularnie i mam wrażenie, że go delikatnie ubywa(taki bagnet?) i chyba mam niestety rację. Pod rozgrzany silnik podstawilem kartony i następnego dnia widziałem kilka małych dosłownie kropel oleju -czystych. Gościu zrobił na oleju 2,5 tys km więc go nie wymieniałem, zresztą widać że czysty. Gdy zgaszę silnik, to czasami wyświetla mi się na żółto kontrolka od oleju i gaśnie po ok 10s. Ale olej jest między min a max. Silnik posiada normalną temperaturę, płyn chłodniczy jest. W tygodniu jadę do znajomego mechanika, który zresztą lubuje się w beemkach. Pytanie, co wy sądzicie na ten temat? Nie pokoi mnie ten smród oleju gdy się pochylam nad maską(Kiedy sobie poszaleję do 4 tys obrotow). Płyn chłodniczy jest normalny, jedynie śmierdzi korek ale to pewnie po tej uszczelce. Silnik nie wygląda na przegrzany, więc opcję tą skreślam. Dodam jeszcze, że tankowałem na BP i odziwo z wydechu leciała woda.. Może poszły pierścionki lub etc.?