Przede wszystkim jestem tutaj nowy, wiem że powinienem przywitać się w innym miejscu ale co to komu da? No może później ;D Panowie w swojej Beatce większość rzeczy rozwiązuje sam lub z pomocą mechaników, aczkolwiek teraz mam problem dość poważny i chciałbym poradzić się też użytkowników innych Beemek. Nigdy się nie grzała, zawsze wskazówka w pionie, elegancko, do kabiny wiało ciepłe powietrze, nie zauważyłem problemów z wentylatorem. A teraz opiszę swoją głupotkę (chociaż też nie bardzo widzę w tym swoją winę). Dzisiaj po przejechaniu ok 30km postanowiłem troszeczkę poszaleć na śniegu, z tego troszeczkę zrobiło się aż pół godziny ale nie było to jakieś wielkie piłowanie tylko dwójeczka i lewo - prawo i tak w kółko. Ok, o co mi się rozchodzi!:D Już tłumaczę. Otóż kiedy skończyłem te "wojaże" (auto miało tą samą moc, auto nie gasło podczas śnieżnych rozbojów) zatrzymałem się żeby oczyścić otwory felg ze śniegu, obstukać auto ze śnieżnego nalotu i miałem zamiar jechać dalej. Zauważyłem jednak że wskazówka temperatury wskoczyła na czerwone pole - pomyślałem, że zaraz to przejdzie ale tutaj pojawiły się nowe oznaki. Mianowicie podniosłem maskę i zauważyłem że koło korka wlewu płynu chłodniczego jest lekko "oplute" płynem a pod maską trochę śmierdziało spalonym olejem. No nic, ostudziłem go delikatnie, aczkolwiek naprawdę powoli się chłodził. Kiedy temperatura opadła odpaliłem go jeszcze raz, musiałem pokręcić 2 sekundy i odpalił, zauważyłem chmurkę ciemniejszego dymu (olej) ale ona tak już miała bo prawdopodobnie uszczelniacze są do wymiany. OK, odpaliła i jak znowu temperatura weszła na czerwone pole usłyszałem, że coś w silniku "cyka" - zapewne panewki ale na chłodnym silniku nic a nic nie słychać a sam motor zachowuje się idealnie. Kiedy auto ponownie się ostudziło odpaliłem je i delikatnie ruszyłem do domu, zauważyłem, że gdy wrzucam na luz i toczę się na biegu jałowym (wskazówka weszła już na czerwone pole) znowu pojawia się to cykanie (słyszalne dopiero kiedy dodawałem gazu) i widzę jak zaczyna mi błyskać kontrolka od oleju (poziom w normie) po chwili tego toczenia się auto gasło, no chyba że podtrzymałem je na 1100 obr. Na parkingu auto znowu ostudziłem - zauważyłem że było delikatnie za mało płynu chłodniczego więc dolałem, odpalam i widzę że wskazówka temperatury idzie w kierunku czerwonego pola a z nawiewu wieje zimne powietrze (a ustawiłem na 32 stopnie). Auto postało około 1,5 godziny w temp -3 stopnie i znowu je odpaliłem - wszystko pięknie - odpala na dotyk, bez szarpania cykania i innych dziwnych objawów, dodając gazu do 2 - 3 tys obrotów też żadnych złych objawów, ucieszyłem się aczkolwiek sprawdzam to powietrze a dalej dmucha zimnym więc jużwiedziałem co się stanie - po około 15 minutach od odpalenia (bieg jałowy, stałem w miejscu) znowu wskazówka idzie na czerwone pole ale wciąż żadnych objawów. Cykanie i gaśnięcie objawia się dopiero po dłuższym przebywaniu wskazówki na czerownym polu. Płyn chłodniczy nie jest gorący, nie gotuje się, za to silnik gorący, śmierdzi olejem i chyba przedmuchało uszczelke na kolektorze tak jakby wywalało ciśnienie spod kolektora. Przepraszam za tak długi post - liczę na waszą pomoc. viewtopic.php?f=72&t=117890