dzwoniłem w kilka miejsc w miarę blisko ale nawet ze zwykłą demówką 320i jest problem. prędzej czy później pewnie coś się pojawi, mam czas do konca lutego bo wtedy musze oddac kluczyki do służbówki. 'stocki' raczej odpadają, bo za chiny ludowe nie znajde konfiguracji mi odpowiadającej (Mka + manual + Henio Karmann + panorama + materiałowa tapicerka) a zamówienie dziś 320i xDrive touring jest możliwe ale ponoc terminu realizacji nie obiecują. co do silnika - boję się że 328 jest zbyt wyżyłowany. już 320i mnie zastanawia - moja stara Primera GT miała 150 KM, a na hamowni wyszło 160+. to było circa 2001 roku. teraz podobna moc wymaga wg BMW turbiny, więc biorac pod uwagę że 'normalnie' ten silnik ma powiedzmy 130-150 KM dobicie do 184 nie jest bewnie aż taką tragedią. 245 z 2 litrów to dla mnie przegiecie, Honda S2000 miała 220, ale to był wysokoobrotwy majstersztyk - chciał ktos korzystać z mocy to cisnął, nie chciał - można było spokojnie na pół gwizdka. w turbo takiej opcji nie ma bo silnik i tak pracuje na 200% czego efektem jest moment obrotowy jak w tirze już po właczeniu silnika. jak patrzę na wykresy mocy i momentu to wyglądają jak kreślone ekierką, nie wynikają z możliwości silnika lecz jeydnie osprzętu i softu, czyli tego co najczęściej szwankuje. poza tym np. znajomy w australii mówi że u nich bardzo dużo BMW 3 jeździ własnie w wersji 320i, ponoć jest to najpopularniejsza wersja silnikowa u kangurzastych. zresztą, dla mnie przyjemność prowadzenia auta polega na doprowadzaniu go do kresu możliwości. coś jak z nartami - zawsze jeżdżę na takich o półkę niżej niż 'mógłbym' bo lubię czuć co sprzęt naprawdę potrafi, gdzie są jego limity itp. dlatego wiecej funu dla mnie miało jeżdżenie 55 konną micrą w liceum niż śmiganie 170 konnym Paskiem obecnie. w kwestii napędu - tak jak pisałem, mam gdzies cyferki, chodzi mi o subiektywne odczucia. może Walter Rohl wyczuje czy auto przyspiesza o pol sekundy wolniej czy szybciej, ja nie jestem w stanie. ze spalaniem tez sobie poradze, w koncu kupujac auto za blisko 200k bylbym idiotą martwiąc się o litr w ta czy tamtą. jesli chodzi o sama jazde - slyszalem że w niektorych autach 4x4 irytujący bywa moment przejscia napedu, jak w starych haldexach. kumpel kiedys opowiadał bodaj o volvo s60, że jeden zakret pluje przodem a na nastepnym juz idzie jak po szynach. nie mam niestety w tej mierze doswiadczenia, bo jedyne auto jakim jezdziłem to bylo A6 quattro, w dodatku nie moje wiec nie cisnąłem ;) jeśli w 95% przypadków zachowanie xDrive'a na drodze jest analogiczne do RWD, to biorę Xa. jeżeli jednak X wpływa ZAUWAŻALNIE negatywnie np. na predkosc w zakretach (a bo ja wiem, masa, napędzanie przednich kół?) to podziękuję. niektorzy mowia ze po sniegu, lodzie czy w innych 'trudnych' warunkach jezdzi sie w sumie moze pare dni w roku. jednak gololedzi czy sniegu mozna sie spodziewac przez kilka m-cy w roku. jeżeli wiec można zwiekszyc bezpieczenstwo auta za cenę nawigacji (ktorej ja uzywam kilka razy do roku wlasnie) to chyba warto?