Witam serdecznie! Na początku chciał bym zaznaczyć, że to mój pierwszy post więc proszę o wyrozumiałość. Bawara nie miała nigdy problemów z odpalaniem, zawsze wszystko chodziło na dotyk, nie było też problemów z elektroniką, samochód stoi na dworze, po dwóch dniach intensywnych opadów deszczu (plus do tego 2x włączył się alarm) wsiadłem przekręcam kluczyk w celu rozgrzania świec i widzę, że coś nie tak, kontrolki ledwo świecą, przekręciłem kluczyk pozycje dalej na rozruch wszystko zgasło, i cyknęło coś w okolicach rozrusznika, jak by bendiks się wystawiał i cisza.. Z powrotem cofnąłem kluczyk na pierwsza pozycję i dziwny objaw, kontrolki świecą intensywnym światłem i mrugają, świece nawet nie mogą się dobrze rozgrzać, dosłownie jak by ktoś bawił się klemą od akumulatora i podłączał i odłączał z częstotliwością 1s i tak cały czas, przekaźniki cykają w okolicach komputera, bezpieczników, rozrusznika i jak by z serwa od hamulców, przekręcam znów na pozycje rozruchu i wszystko gaśnie i cyka w okolicy rozrusznika co 2s, jak by akumulator miał za mało prądu, ale sprawdzałem go jest w pełni naładowany i innego diesla kręci bez problemu. Dziwne :/ Myślałem, że gdzieś masa nie styka i podłączyłem kablem minus silnika pod karoserie i dalej to samo, próbowałem rozrusznik "na krótko" i słychać samo cykanie. Jutro wrzucę filmik. Pomocy!