Witam, jestem nowy na forum i uprzedzając pytania, wiem że wyskakuje z pierwszym swoim postem - pytanie o pomoc ale jestem naprawdę bardzo zdesperowany.... Problemy zaczęły się prawie 3 miesiące temu - oddałem mój samochód do warsztatu na wymianę zębatki rozrusznika - błaha rzecz. Po jej wymianie okazało się że auto nie odpala, nie ma iskry, nie dostaje paliwa. Okazało się że upalony (w środku puszki dosłownie - "żywym ogniem") został sterownik silnika. Po wymianie na nowy autko działało bodajże dobę po czym wystąpiły ponowne objawy - auto kręci ale nie zapala. Oddałem wtedy auto do pewnego elektromechanika który podjął się naprawy. Skutkiem tych napraw jest szukanie od 2,5 miesiąca przyczyny awarii i spalenie 4 sterowników silnika (co odbieram od niego auto, po kilku godzinach - koniec jazdy) teraz przynajmniej po tym jak ją wczoraj odebrałem nie spaliło mi sterownika bo pozakładał bezpieczniki na kabelki do niego idące. Objawy są dosyć dziwne - auto po "naprawie" odpala poprawnie nawet i 50 razy, jeździ dobrze (wczoraj testowałem na takiej zasadzie - wróciłem nią od mechanika, pojeździłem -ok postała troche, pojeździłem - ok.......znów postała około godziny wziąłem ją na dłuższą przejażdżkę - potem szczęśliwy że jest naprawiona chciałem wprowadzić do garażu i już nie odpala.... Teoretycznie wszystkie kable, części są sprawdzone, wiązki kabli czy nie występuje zwarcie itp....wypięta została nawet instalacja gazowa (" a żeby sprawdzić czy to nie instalacja nawala"). Ma ktoś jakąś teorie na jej temat? Bo mi już ręce opadają i jeśli nie naprawie jej w ciągu 2tyg - sprzedaje jako uszkodzoną, trudno. Jeżeli napisałem ten post w złym miejscu, proszę o wyrozumiałość i przeniesienie go :wink: