Witam, miałem problem z ABS-em, jadę sobie spokojnie autostradą, nie hamowałem a tu bach.. zaświeciło się pomarańczowe "drażniątko" ABS na desce. Dotarłem na miejsce, wyłączyłem silnik, przekręcam stacyjkę ponownie i zgasło. Ufff, to chyba chwilowa słabość mojej bumki. Jeździłem cały dzień i nic, działa. Ale na następny dzień znów się zaświeciło i zgasnąć już nie chciało - przestało świecić dopiero rano. Tak jeszcze kilka razy i zaczęło świecić non-stop. ABS nie działał, sprawdzałem przy ostrym hamowaniu. Pozrzucałem kółka, dobrałem się do czujników. Wszystkie połączenia sprawne, między pinamy czujników 1,1 - 1,2 kOhm. Co dalej ? Reset komputera. Nic. Bezpieczniki - sprawne. Wypatrzałem dwa przekaźniczki z napisem ABS. Wyciągam, sprawdzam (notabene dzięki inżynierom że przekaźniki mają na obudowach schematy - łatwo sprawdzić, nawet bez rozbierania), cewka jednego z nich nie wykazuje żadnego oporu. Sprawdzam inne w skrzynce bezpieczników - wszystkie opór mają. Podłączyłem przekaźnik bez obudowy, komputer podaje napięcie na cewkę, a ona nie chce z nim gadać. Po bliższych oględzinach okazało się że wszystkie przekaźniki mają podobne cewki, chociaż żaden nie miał identycznych połączeń w/g schematu, bo byłoby prościej ;) Padło na przekaźnik od przednich halogenów, i tak mam jeden stłuczony. Wkrętak, lutownica, ostry nożyk i udało się wymienić samą cewkę bez większego problemu. Wkładam "tuningowany" przekaźnik, przekręcam stacyjkę i od tej pory znów mogę się cieszyć działającym ABS-kiem. O dziwo przydał się po kilku minutach jak ostro hamowałem przed przechadzającym się drogą bażantem - z ABS-em wyszło gładko i bez stresu, a i opony w całości. Reasumując: przed kosztownym sprawdzaniem błędów w ASO, radzę dobrze wszystko pomierzyć. Pozdrawiam !