Ja ostatnio robiłem remoncik mojej E39 525D z 2001 lift. Chciałem dobrze :) wszystkie oleje i filtry, łącznie z odmą, silnika i skrzyni (automat), nawet świeczki (mechanik powiedział, ze 4 padły - a palił na dotyk). Odebrałem, jadę spokojnie jest ok. Nast dnia jadę i chcę wyprzedzić grata a tu lipa. Na początku kop a potem zmula i ledwie jedzie, po odpuszczeniu gazu i znowu przydepnięciu jakby lepiej. Ale to tylko było chwilowe. Po ponownej wizycie stwierdzili, że przepływomierz. Hmm, trochę się wkur... bo było cacy i nagle po wymianach sypie się wszystko ??? Fakt, że ma 350 kkm przebiegu (prawdziwy) ale mimo wszystko. A do czego dążę. Wstawili nowy BMW i ... w zasadzie dalej lipa :( a jak odłączył całkiem .... lepiej jak nowy, nawet ruszanie giit jak proca, a był zmulony wcześniej ale od początku, czyli jakieś 200 kkm wcześniej. Spalanie to nawet chyba mniejsze. To co może gorsze, to mniej delikatna zmiana biegów, tak na 3-4 i 4-5. Do czego dążę ... czy to możliwe, że bez niego chodzi lepiej?, chyba tak, bo zastanawiam się czy w ogóle go podłączać, a po drugie to mam pytanie: Czy to możliwe że możliwa jest konieczność zaprogramowania go czy coś takiego - bo tak twierdzi mechanik, ale na razie powiedział, że musi pogadać ze swoim elektrykiem ale to na dniach, bo teraz ma pogrzeb w rodzinie i jest na urlopie (elektryk).