Skocz do zawartości

radzone

Zarejestrowani
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez radzone

  1. Co do dyskusji o tds - nie chcę diesela. Żadnego! ;) Miałem raz w życiu i wystarczy, poza tym tak jak pisałem zdarza mi się robić krótkie dystanse po mieście, więc diesel odpada. Myślę nad 525i + sekwencja, ale pytanie, czy da się znaleźć takie auto e34lub e39, które przez parę lat będzie bezawaryjne? Chciałbym znaleźć taki egzemplarz, żeby machnąć do niego sekwencję, wymienić do trzeba w zawieszeniu i spokój. Czy to jest jeszcze możliwe, czy mało prawdopodobne? Moje e36 pomimo bezawaryjności - jednak zdecydowanie zbyt długo i często bywało w warsztatach. Kupiłem je od mechanika, a mechanicy, którzy się nią opiekowali zgodnie twierdzili, że mechanicznie jest naprawdę ok. Stąd moje pytanie - nie chcę wywalić 20tys na auto, ktore w kółko trzeba będzie serwisować. Potrzebuję samochodu DO JAZDY, nie do "dopieszczania". ;)
  2. Witam, pozwalam sobie przekleić post z bliźniaczego forum. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe - chciałbym poznać Wasze opinie. Jeśli umieszczam w złym dziale bardzo proszę o łagodny wymiar kary. ;) Rzadko tutaj zaglądam, ale mam wielki szacunek, do ludzi, którzy mają te wszystkie piękne i zadbane Bumki. Do tej pory jeździłem (gdy nie stała u mechanika, albo blacharza) BMW e36 ’94 320i z sekwencyjnym gazem. Nigdy mnie nie zawiodła i odpalała nawet w najgorsze mrozy po miesiącu stania, więc wiem, że te samochody to czołgi. Niestety co jakiś czas (dość często) musiałem jeździć po mechanikach, naprawiać to i owo. Kupiłem z zainstalowanym LPG sekwencyjnym, którego podzespoły były średnio dopasowane do auta i też miałem trochę problemów. No ale załóżmy, że po prostu źle kupiłem. Ale do rzeczy - zastanawiam się nad zakupem kolejnego auta dla siebie, przede wszystkim dlatego, że moja e36, w którą wpakowałem jakieś 20tys z kompletnym malowaniem po dwóch latach wygląda jak rudy szrot i mam spory dylemat co teraz zrobić, dlatego zwracam się z prośbą do Was o poradę. Na początek napiszę do czego potrzebuję wóz – jestem agentem ubezpieczeniowym i muzykiem. Potrzebuję samochodu, który nie będzie odstraszał. W tygodniu jeżdżę głównie po niedużym mieście (Gliwice), a co weekend robię trasę 200-300km. Potrzebuję samochód, który będzie ZAWSZE na chodzie, tzn. wsiadam i jadę, a raz na pół roku oddaję go do mechanika, żeby wymienił co trzeba, ale nie że muszę jeździć co dwa tygodnie z jakimiś pierdółkami. Mój dylemat polega na tym – opcja 1: kiepsko wyposażone i słabej jakości, ale nowe, albo roczne auto typu Dacia Duster, Octavia z LPG, albo coś z segmentu MPV (Roomster, C3 Picasso) – praktyczna opcja do zaparkowania w mieście, a jednocześnie wystarczająco pojemna, żeby zapakować graty na koncert, albo wózek dla dziecka, które z żoną planujemy. Musiałbym wydać na auto 40-50tys. Wpakować się w spory kredyt, ale przynajmniej w teorii będę miał względny spokój z samochodem na 3-4 lata, niestety taki samochód będzie bez duszy, plastikowy i bez śmigiełka. Opcja nr 2: kupić u Niemca, albo pasjonata w PL zadbaną e34 touring 520i, 525i, albo 530i V8 do Ok 10 000zł, jeśli nie będzie miała, to dołożyć porządną sekwencję i wykonać wszystkie potrzebne naprawy, tak żeby zmieścić się w 20 000zł z przeglądami, ubezpieczeniem (także Casco), oponami itd. Ewentualnie biorę też pod uwagę Merca W124 kombi – i ta sama zasada co w e34. E39 boję się ze względu na ceny części, e34 wg TUV (gdzieś tak wyczytałem – mogę się mylić) to było najbardziej bezawaryjne BMW w historii. E46 odpada – za małe. Roczne przebiegi – różnie: między 15-25tys. Zaznaczę, że uwielbiam BMW, komfort, prowadzenie, przy dobrym LPG naprawdę przyzwoitą ekonomię jazdy. Ogólnie jestem pasjonatem starych aut, ale mam dwie lewe ręce jeśli chodzi o naprawy, a przede wszystkim brak czasu nie pozwala mi na zajmowanie się autem – dopieszczanie, drobne naprawy itd. Nie mogę sobie pozwolić na luksus dłubania przy autku. Wiem, że to jest forum BMW, więc pewnie będziecie mnie namawiać na Beemkę, ale bardzo proszę o konkretne porady czy pakować się w starą e34, czy jednak coś z zupełnie innej beczki. Pozdrówki!
  3. Witam wszystkich! To mój pierwszy post na tym forum, więc jeśli zrobię coś źle, to z góry przepraszam. Od roku jestem posiadaczem e36 320 sedan, którą uwielbiam jeździć, ale nienawidzę na nią patrzeć. Mam zgnite tylne nadkola i skorodowaną prawą stronę podłogi bagażnika, rdza zjada mi powoli progi, krawędzie drzwi i przedni prawy błotnik. Na domiar złego te elementy nadwozia, które nie są skorodowane - są i tak do malowania, bo złazi z nich klar. Kolor - bostongrun. Mam pytanie: czy kupić używane, ale nieskorodowane części i malować całe auto, czy lepiej poszukać w dobrym stanie części w kolorze, tak, żebym mógł je od razu przełożyć do samochodu i tylko zrobić nadkola i progi? Chciałbym przeznaczyć na naprawę blachy około 2tys, choć wiem, że malowanie całości w niedrogim warsztacie plus części to pewnie będzie ponad 3.5tys. Dodatkowo chętnie spotkałbym się z kimś, kto obejrzałby pod względem mechanicznym moją Bunię i doradził, czy warto się w ładować w naprawę blachy. Mam twardy pedał sprzęgła (ale poza tym jeździ w 100% normalnie), spalanie gazu zawsze (trasa/miasto, lato/zima, wolno/szybko, sam/pełne obciążenie!) 14l gazu (sekwencja) i wieszające się obroty silnika, gdy wrzucam luz. Wiem, że te problemy są do innego działu, więc nie oczekuję na odpowiedzi pod tym postem, ale tak tylko sygnalizuję, bo może na dzień dobry ktoś powie, że nie opłaca się robić blacharki, tylko jeździć i przymknąć oko. Dałem za nią prawie 10tys rok temu. Kumpel mnie namówił, bo jego zdaniem jest dobra technicznie i faktycznie nigdy mnie nie zawiodła i jeździ bardzo dobrze. W tygodniu postaram się porobić jakieś foty, ale auto poza dachem i zderzakami nadaje się całe do malowania, albo wymiany elementów. pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.