Witam szanowne grono, mam ciekawy przypadek, generalnie samochód został przeze mnie sprzedany tydzień temu, aczkolwiek Panu pojawił się problem, z którym ja osobiście nie miałem do czynienia, więc może ktoś ma jakieś sugestie. Samochód po postoju 3h+ pluje siwo/niebieskim dymem, który wskazuje na spalanie oleju. Auto po regeneracji obu turbin (03.2021) wymianie panewek, mierzeniu kompresji (24bar od 1-6), wymianie całego układu chłodzenia, wyrzucony DPF (kat na miejscu), sprawdzeniu wszystkich wtrysków na stole (wszystkie w normie), odma OEM założona przy ostatniej wymianie oleju (9k km temu). Samochód z przebiegiem 655k km, do zeszłej środy jeździł totalnie bezawaryjnie przez 2 lata u mnie. Po ściągnięciu węża z kolektora i przegazowaniu pluje olejem. Podczas jazdy po 5 minutach żadnych niepokojących objawów, ma moc, jedzie, nie dymi. Tylko ten dym po postoju, no i trzeba było dolać oleju. Podczas jazdy testowej z kupującym turbo przestało pompować przy około 180 kph, po odpuszczeniu gazu i dociśnięciu wszystko wróciło do normy. Po jeździe testowej wpięcie kompa i następujący błąd: 00429A - regulacja ciśnienia doładowania, duża turbosprężarka, uchyb regulacji. Po skasowaniu błędu do dziś dnia nie wrócił. Wczoraj auto przyjechało do mnie z powrotem na lawecie, aby pomóc nowemu użytkownikowi i dowiedzieć się, co się stało. Wczorajsze błędy: 4587 - filtr paliwa. Prosiłbym o porady, planuję wyciągnąć turbiny i dać do sprawdzenia...