Wczoraj wracajac z długiej podróży już na dojeździe do domu zapalila mi lampka rezerwy. Komputer po dojechaniu do celu pokazywał jeszcze 80 km zasięgu. Nie zatankowałem, juz mi się nie chciało, zmęczony byłem. Rano samochód nie chciał odpalić. Skoczyłem na stację, kupiłem dziesięć litrów ropy, wlałem, próbowałem znowu. Załapał pochodził kilka sekund, coś strzeliło i zgasł. Ponowne przekręcenie rozrusznika spowodowało tylko jakieś cyknięcie, przygaśnięcie lampek i wyświetlacza nawigacji. Chyba padł akumulator. I teraz nie wiem, czy tymi próbami odpalenia czegoś nie spieprzyłem. W przewodach paliwa dało sie zauważyć bąble powietrza. Kumpel mający prawie to samo autko mowił, że uklad sam sie odpowietrza. Żeby kręcić do skutku. Słychać, i widać, że pompa pompuje paliwo, jednak są bąble powietrza. I teraz nie wiem - ładować akumulator i po naładowaniu znowu "kręcić" rozrusznikiem? Czy dać spokój, od razu lawetę wołać? Bo na dodatek to automat i podobno nie wolno holować. Prawda to??? Bo w instrukcji jest napisane że do 150 km, do 70 km/h. Do najbliższego serwisu mam z 60 km, do Pana Zdzisia z warsztatem okolo 8km. Jest ktoś w stanie coś podpowiedzieć? Zjebałem sprawę, że nie dotankowałem od razu? Padła pompa wtryskowa? Zapchał sie filtr? Holować? Lawetować?