Panowie, bardzo potrzebuję pomocy. Moja zawsze bezawaryjna Beti dziś zaczęła dziwnie piszczeć, gwizdać, czy jak to nazwać i trochę straciła moc. Po telefonie do znajomego mechanika dowiedziałam się, że może to być popsuta turbina. Dodam, że nie leciał czarny dym i nie wyleciał olej. Samochód na lawecie przyjechał do domu. No i zaczęłam czytać... Wlała się w moje serce nadzieja, bo doczytałam, że może to być jakiś przewód, czy coś tam obok. Wieczorem podjechał do mnie ten znajomy mechanik i bez zdjęcia tych czarnych pokryw na silniku, świecąc sobie latarką, powiedział, że to raczej na pewno ta pieprzona turbina. Nie wiem teraz co mam robić. Mam mu zaufać na ślepo i kupić to gówno czy zawieźć Beti do kogoś innego? help!!!!