Mam problem z samochodem taki: jakis tydzien temu kupilem bmw e36 90r 2,0 w benzynie - 150km jezdzilo palilo wszystko cacy wybralem sie do rodziny 250km... tam rowniez jezdzilo przyszlo na powrot i autko padlo opisze w jaki sposob ... Wspomne ze z tego co wiem kiedys mialo alarm i zostala dioda wypuszczona na kokpit ktora oczywiscie caly czas byla zgaszona ... jezdzilem autkiem wrocilem pod dom poszedlem do domu nagle ulewa (1 ulewa od kad mam ten samochód), ulewa przeszla no i pora wracac do domu ... kręce go a tu zonk nie pali , sobie mysle co jest krece dalej odpalil ale kichal nie rowno chodzil strzelal i zgasł , pozniej znowu odpalil trzymalem go na obrotach pare sekund i zgasł i tak kilka razy i pozniej wcale nie zapalil i krecac powoli padal akumulator no i zaczela migac i swiecic ciagle dioda od alarmu !! az wkoncu pad aku calkiem ... cudem trafil sie mechanik ktory mnie zacholowal do siebie i tam patrzylismy wiec swiece wyciagnelismy - byly suche i brak iskry z tego co widac bylo jak krecilem z wyciagnieta swieca i doszlismy do wniosku ze nie ma iskry i paliwa nie dostaje !! sprawdzilismy pąpke na krótko chodzą... wiec diagnoza taka ze trzeba elektryka a to byla sobota wiec do pon nie czekalem tylko telefon do przyjaciela i lawetda :) i wlasnie dalem samochod do elektryka zeby wycial mi ten alarm bo pod kierownica jest modul z alarmu i wszystko... mozliwe ze to alarm zablokowal nie znam sie na tym aucie jest to moje 1 bmw moze ktos doradzi co jeszcze moglo pojsc ?