Witam. Przez nieuwagę w garażu został samochód z włączony zapłonem (e36,m43,1.8,'97). Po całej nocy akumulator zdechł całokowicie. Próba odpalenia na przewody rozruchowe bez powodzenia. Kontrolki świeciły sie jak żarówy, ale rozrusznik nawet nie cyknęł. Naładowałem akumulator prostownikiem (akumulator roczny 60 Ah, prostownik 6A). Na drugi dzień nadal rozrusznik nawet nie cyknął, jakby nie dostawał wogóle prądu. Reszta elektryki (pompa, szyby, wycieraczki itp) działa idealnie. Na pych auto również nie pali. Sprawdzone wszystkie bezpieczniki i przekaźniki. Wszystkie dobre. Nie mam pomysłów co dalej. Czy gdyby padła cewka, to wtedy rozrusznik automatycznie nie dostaje prądu? Czy komp może mieć z tym coś wspólnego? Jakieś pomysły? Nadmienię jeszcze, że alarm działa tylko na pompę, także to odpada. Sam rozrusznik działał dzień wcześniej bez zarzutów. Z góry dziękuję.