Problem pojawił się jak zrobiło się koło 0. Ciężko odpalał trzeba było trzymać parę sekund na rozruchu żeby zajarzył. Ale odpalał. Teraz jest tragedia, niby odpala za każdym razem ale trzeba się natrudzić. Najpierw trzymam jakieś 10-15 sec na rozruchu, jak obroty podejdą pod 500 to puszczam rozruch, poprycha chwilkę na tych 500 obrotów i gaśnie. Znów rozruch na parę sekund i znów 500 obrotów puszczam rozruch i albo zgaśnie i trzeba jeszcze raz albo już odpali. Do tego po odpaleniu puszcza czarnego bąka. Teraz na śniegu widze że jest sporo sadzy po odpaleniu. Jak stoi w ciepełku (12C) to pali od strzała. Taki problem występuje jedynie rano, jak samochód stoi pod robotą przez 3-4 godziny odpala praktycznie od razu. Podpowiedzcie , co w jakiej kolejności sprawdzić, dzieki. Pozdro PS: Na pewno temat był walowany ale każdy przypadek na swój sposób jest inny więc pozwoliłem sobie założyć nowy temat..