Auto kupione od handlarza. Wszystko dobrze, jeździ, ALE... Silnik pobiera olej jak szalony, cały jest w oleju... Auto było u mechanika wymienić odmę, lecz mechanik wyciął katalizator i auto dymi jak szalone. Kolejny mechanik powiedział, że nieunikniony jest remont silnika i dodał także że uszczelniacze nie trzymają czy coś takiego (zawory itp.). Już miałem się zgodzić, ale pojechałem do poleconego mechanika, a ten powiedział że lepiej jest kupić nowy silnik. Znalazł model N46B20B 1.8 129KM. Powiedział że auto da radę z tym silnikiem (koszt silnika 3000zł+robocizna). Z zakupem wstrzymałem się. No i nie wiem co robić. Auto katalizatora nie ma, żre olej jak potwór oraz nie można nim jeździć (ze względu na katalizator). Auto ma 190tyś przebiegu, karoseria w stanie idealnym, wnętrze też. Jakiś niemiec musiał zajechać silnik, bo tam raczej aut nie szanują... Także, kupić ten silnik czy raczej remont obecnego złoma?