Cześć. Witajcie. Przeglądając forum nie ma nigdzie mojego problemu a może ktoś coś podobnego miał. Posiadam 320d od roku. Kupiona w sam raz w wakacyjny czas. Własny ślub, wyjazdy miodowe etc etc. Ciepło, lato wszystko ładnie. Rozpoczęła się jesień 2017. Trzymam autko na parkingu strzeżonym pod dachem. Ide pewnego razu po auto ( dzień pochmurny ok 8 st. na plusie ) klikam na pilota a tu nic. Myślę sobie że bateria padła w pilocie, więc otwieram auto z kluczyka a w srodku CIEMNO! zero prądu. No myślę sobie że widocznie coś zostawiłem włączone, choć wiedziałem że to niemożliwe. Przyjechał tata podpieliśmy pod kable i odpalił, po jakimś czasie. I teraz było myśleć co się stało. No nic. Codziennie jeździłem i była gitarka. Potem znów stał z 2 dni i powtórka - brak prądu. Myślę sobie że akumulator trafiony. Podjechaliśmy z akumulatorem do mechanika. Stan akumulatora 80% a naładowanie ledwo co ok 10-13%. Więc podpiąłem BMW pod wolne ładowanie na prostowniku na całą dobę. I jakoś się jeździło. Kilka dni później to samo. Miałem już dosyć. A to nie była jeszcze zima. Po drodze odwiedziłem kilku elektromechaników, podpinali pod miernik i za każdym razem się auto ładnie usypiało i nic nie ciągnęło prądu. Końcówka grudnia, kilka razy było tak samo do tego czasu. Więc kupiłem nowy akumulator. Sylwester pojechaliśmy z żonką nad morze, wracamy w nocy auto odstawiłem na parking. Po ok 10 godzinach od przyjazdu, BMW nie chce odpalić, nie ma siły zakręcić. ( rozrusznik dobry, alternator ładuje) Ręce opadają. Temperatura -20, normalnie odpala. Innym razem nie odpala bo nie ma prądu. I tak w kółko. Wiem że muszę na pewno kupić STEROWNIK/MODUŁ ŚWIEC ŻAROWYCH bo na bank mi nie grzeje świec gdy jest zimno. ( czy może to być powodem wyładowania akumulatora? :shock: ) Zaczęła się wczesna wiosna. Marzec, podjechałem do znajomego, znajomego, który zajmuje się elektryką, stwierdził BMW i elektryka, hmmm ciężka sprawa ale zajmę się tym. Cały dzien dłubał szukał i nic nie znalazł. Auto ładnie pali. No i od tamtego momentu czyli ok 6 miesiecy było spoko. Auto stało 2, 3 dni i paliło bez problemu. Prąd był aż już myślałem ze się coś tam samo naprawiło. I teraz, czerwiec ładna pogoda. Ni z gruchy ni z pietruchy, stał 4 dni na parkingu ( były 3 dni deszczowe, OKROPNE HURAGANY PRZESZŁY PRZEZ POLSKĘ :) ) i podobnie jak na początku mojego problemu. Zero prądu. Czarno. I znów kable. Dziś podpiąłem pod multimetr akumulator, i siedziałem w aucie prawie łącznie z 1.5 godziny, czekając na rezultaty badania. Najpierw bez podłączania multimetru. Słucham i coś bardzo delikatnie bzyczy w okolicy panelu od klimatyzacji i radia. Jak czytałem to może tam coś bzyczeć a potem się uciszy. Tak było ok 20 min bzyczało i cichutko. Potem podłączyłem multimetr pod akumulator i podobnie. Powoli Ampery spadały i zatrzymało się na 1.12A i tak przez ok 15 min jak było te ciche bzyczenie. Potem bzyczenie ucichło i na wyświetlaczu było 0.00. Także gitara.... NIE MAM POJĘCIA CO TO MOŻE BYĆ. Na pewno jak już pisałem muszę kupić ten moduł od grzania świec żarowych. I zastanawiam się nad tym rezystorem dmuchawy tzw. JEŻEM. ale czy to jest sens wymieniać skoro klima ładnie działa i dmucha jednostajnie? Moim zdaniem, po tej mojej opowieści może być coś związanego z wilgocią. Tylko co to może być? W okolicy akumulatora i tam gdzie się sięgnie wzrokiem czy ręką to jest suchutko... Może ktoś z was lub z waszych znajomych spotkał się z podobnym problemem? :) BMW E46 320D 2003 TOURING