Witam Wszystkich Forumowiczów. Pozwoliłem sobie umieścić na tym forum historię BMW E60 nr VIN: WBANU71040CT20144, którego miałem (nie)przyjemność być przez pewien okres posiadaczem, po to, by być może ustrzec inną osobę przed popełnieniem błędu który ja popełniłem. Ale wszystko po kolei, by miało to sens i logikę. W listopadzie 2016 r. na portalu ogłoszeniowym OLX znalazłem ogłoszenie sprzedaży wspomnianego wyżej BMW. Umówiłem się ze sprzedającym i pojechałem do Łomianek do miejsca zamieszkania p. Juliusza by obejrzeć oferowane do sprzedaży BMW. Przyznaję, auto prezentowało się bardzo ładnie, i chyba tak naprawdę za bardzo "napaliłem" się na nie, ponieważ fakt, że sprzedający wykręcał się od wyjazdu do ASO na inspekcję auta, a oferując wyłącznie u siebie na posesji podnośnik, powinno było wzbudzić moje podejrzenia, że coś jest nie tak. Ale cóż, obejrzałem auto, zmierzyłem swoim miernikiem grubości lakieru (nawet sprzedający udostępnił swój miernik, z tym że przy sprzedaży podał gorszy model, który nie mierzył grubości lakieru na błotnikach przednich i masce, które są wykonane z aluminium a które były lakierowane) - niestety mój model również nie mierzył grubości lakieru na aluminium. Co więcej, zdjąłem osłonę silnika (niestety nie zdjąłem osłon podłogi z całego auta, bowiem wówczas pewnie zauważyłbym fakt ingerencji w elementy konstrukcyjne), wszystko wydawało się że jest ok. Naturalnie, dokonałem jazdy próbnej, auto prowadziło się bardzo przyjemnie. Suma summarum, uznałem że kupuję to auto. W ten sposób sfinalizowana została transakcja. Po kilku miesiącach jeżdżenia zauważyłem, że w kabinie czuć jest zapach benzyny. Pierwsza moja myśl "pewnie jakiś zwierzak wlazł pod maskę i być może nadgryzł przewód z paliwem". Postanowiłem więc zaprowadzić auto do swojego mechanika z prośbą o ustalenie powodu zapachu paliwa i naprawienia usterki. Po kilku godzinach otrzymałem telefon od mechanika z prośbą o przyjazd do warsztatu. I wtedy aż przysiadłem z wrażenia. Okazało się bowiem, że to piękne, i jak zapewniał sprzedający, w stanie kolekcjonerskim BMW ma wstawioną lewą przednią ćwiartkę. Tak, tak, moi drodzy, 1/4 samochodu pochodzi z innego auta. Co więcej, sprzedający chcąc oszczędzić na kosztach naprawy, nie wymienił przewodu paliwowego, lecz wstawił kawałek gumowego przewodu zaciśniętego dwoma metalowymi opaskami!!! co niewątpliwie powodowało ogromne niebezpieczeństwo wycieku i zapłonu paliwa w komorze silnika. Proszę również zwrócić uwagę na załamanie podłogi oraz na powstałe już pęknięcie w miejscu naprawiania. Skontaktowałem się ze sprzedającym i poinformowałem Go o tym fakcie. Pan Juliusz Ś. z Łomianek oczywiście udał zaskoczonego i poprosił o przesłanie zdjęć. Zażądałem jednocześnie od sprzedającego odstąpienia od umowy, lecz widząc brak chęci polubownego załatwienia sporu, powołałem rzeczoznawcę PZMot-u by wydał opinię i po raz ostatni, przed wystąpieniem na drogę sądową, postanowiłem zażądać zwrotu gotówki za pojazd. Tym razem w świetle nie do podważenia dowodów ewidentnego oszustwa, udało mi się zwrócić auto i odzyskać pieniądze. Szanowni forumowicze, piszę o tym powyżej, by kolejna osoba kupująca pojazd nie dała się oszukać, tak jak ja się dałem. Na poparcie swoich słów, zamieszczam szereg zdjęć na których znajdują się wspomniane uszkodzenia, opinia rzeczoznawcy a także treść ogłoszenia z 2016 r. w oparciu o które zakupiłem BMW. A tak wygląda prawa strona która nie była naprawiana :