Cześć, godzinę temu wsiadam do autka, odpalam, zapala (jest zimno jakieś -9 wiec a w nocy jakieś -15 czekam chwilę na rozgrzanie) wyjeżdżam z pod bloku i widzę za sobą chmurę białego dymu z rury wydechowej... serio, bardzo dużo dymu, białego dymu, zdziwiłem się i zjechałem na przystanek, wysiadam, sprawdzam i faktycznie jest tak, że dymi nienaturalnie dużo, ale nie śmierdzi przypalonym olejem po chwili wsiadam i próbuję jechać dalej ale czuję, że auto nie zachowuje się poprawnie, czuć, że ma jakoś mniej mocy, delikatnie faluje na obrotach. Jak już silnik złapał jakieś 60'c postanowiłem zajrzeć pod maskę, widzę, że coś tam się dymi, zaglądam w okolice wlewu oleju i widzę, że pojawił się zacieki oraz dokładnie pod samym korkiem również znalazł się świeży olej (chyba spowodowane było to jakimś skokiem ciśnieni, nie wiem...) Wyskoczył również błąd silnika :/ Dobrze, że nie odjechałem daleko, w drodze powrotnej nie dymił, można powiedzieć, że dymił normalnie, wolno wróciłem pod dom i zastanawiam się co może być przyczyną, cewki, świece, lub (mam nadzieję, że nie) jakaś uszczelka, lub jeszcze coś innego. Macie jakieś pomysły, rady? Ktoś z Was miał podobnie? Czy minusowa temperatura mogła być powodem awarii? Dziś już nic z tym nie zrobię, jutro postaram się umówić z mechanikiem. Może macie jakieś pomysły? BMW 2002 1.8 benzyna 120k od roku latam tym autem i nie było problemów.