Witam. Ostatnio z moim autkiem źle się dzieje i postanowiłem zapytać tutaj na forum o radę :) Pożyczyłem kilka dni temu znajomemu auto i gdzieś na trasie spadły mu 2 wężyki (nie wiem które) i wylał się cały płyn chłodniczy. Wężyki założyliśmy z powrotem i dolaliśmy płynu po czym stwierdziliśmy że termostat padł. Wyjęliśmy termostat i wybraliśmy się w ekscytującą podróż 5km do sklepu po nowy termostat. W trakcie jazdy robiliśmy 3 postoje bo wskazówka temperatury silnika bardzo szybko rosła do czerwonego i bałem się zagotować silnik ale po otwarciu maski nie wydawał się przegrzany, wydawał się nawet trochę zimny. Jak dojechaliśmy pod ten sklep strzelił mi jeden z tych wężyków i cały płyn się wylał. Podejrzewam że jechałem na nieodpowietrzonym układzie. Kupiliśmy w sklepie 5 litrów borygo i ten termostat. Jak silnik ostygł założyliśmy ten wężyk co spadł i możliwie mocno go dokręciliśmy(Strasznie ciężki dostęp) i za pomocą internetu próbowaliśmy nalać tego płynu i odpowietrzyć układ jak należy. (Nie zakładałem na razie termostatu nowego) Niby robiliśmy to według zaleceń ale płynu weszło mniej niż 5l. Podczas jazdy, w zależności od obrotów jakie utrzymuje wskazówka temperatury trzyma się na około 3/4 czyli na ostatniej wskazówce przed czerwonym. Proszę o radę co może być przyczyną. Aaaa.. i jeszcze podczas wyjmowania starego termostatu zauważyłem że jedna ze śrub od tej plastikowej obudowy jest ukręcona. Podejżewam że naprawa nie będzie tania. Jakie mogą być skutki jazdy na 2? Cały problem starałem się opisać jak najdokładniej ale jest to mój pierwszy post na tym forum i za wszelkie błędy przepraszam :D