Witajcie, Potrzebuje pomocy w diagnozie, jako że znajduje się sporo kilometrów od domu a nie mam tu swojego zaufanego mechanika i nie chciałbym z góry wyrzucać pieniędzy na lawetę. Potrzebuje pomocy w diagnozie, żeby przypadkiem nie dać się nabić w przysłowiowego balona. Stan faktyczny: Jadąc dziś rano miastem, po skręcie w ulice (dziurawa i wyboista), redukcji na 2 i przyspieszeniu do ok. 40 km/h (2000 obrotów) auto mi zgasło (spadły obroty do 0), dotoczyłem się jeszcze kawałek na parking przy ulicy. Pokazała się w międzyczasie kontrolka start/stop oraz czerwona z wykrzyknikiem. Próbowałem wyłączyć kluczykiem, zgasiłem światła, ktore nadal się świeciły (??) i wyłożyłem kluczyk. Światła dopiero po chwili zgasły. Włożyłem ponownie kluczyk i włączyłem zapłon, nic nie pokazało, żadnego błędu przy czym auta już odpalić się nie udało. Rozrusznik przez chwile kręcił i przestawał jakby nie miał mocy. Przy każdej kolejnej próbie gasły kontrolki i zegar. Dałem mu trochę czasu, rzuciłem okiem na akumulator, który dosyć mocno miał zaśniedziałe klemy, wyczyściłem je, psiknalem wd40, odłączyłem na 10 minut całkowicie od akumulator i po podłączeniu ponownie był ten sam problem. A po kolejnych próbował już rozrusznik całkowicie przestał kręcić. Tak jakby gaśnie wszystko, razem z nawiewem itd i nie odpala ani nie kręci. Próbowałem tez podpiąć aku na kablach ale nic to nie dawało, wiec zapewne problem leży głębiej. Załączę dodatkowo dwa filmy, jeden jak jeszcze kręcił i kolejny jak wyglada sytuacja obecnie. Myśle, że gdyby to był rozrząd to słyszał bym strzał, zobaczył jakiś dym. Ale nic, chociaż nie jestem profesjonalistą :? Pompa paliwa? - mogła by, ale nie było żadnych innych objawów w postaci szarpania przy przyspieszaniu, odpalał bez problemu, nie gasł nigdy i idealnie pracował na jałowym biegu. Rozrusznik? - to samo, bez problemu zawsze odpalał, start stop działał nawet zimą na nie nagrzanym, zreszta nawet teraz kręcił i zgasł podczas jazdy. Alternator? - to samo żadnej kontrolki, auto odpało bez problemu. Miałem co prawda ok. 2 tyg temu problem, nie uruchomiła mi się turbina przy włączeniu auta co było odczuwalne, ale od razu po wyłączeniu i ponownym włączeniu problem znikł. Samochód: BMW e87 120d 177km po chipie na 197 km, 2009 r., silnik n47, 255 tys nalotu Sam wstepnie myśle jeszcze o bezpiecznikach albo jakimś błędzie albo innej pierdole, ale może ktoś z was ma pomysł? W niedziele podjedzie ktoś dopiero z komputerem i będę myślał o lawecie i mechaniku na miejscu. Potrzebował bym już zorientować się w tym co mogło być przyczyną. Z góry dziękuje i pozdrawiam! :wink: