Witajcie. Ostatnio dużo problemów z moją E46 ale większość ogarnięta dzięki forum. Natomiast tego tematu nie mogę ogarnąć z podobnymi wątkami już rozwiązanymi. Pojawił się problem czerwonej kontrolki ładowania akumulatora. Akumulator się rozładowywał. Auto poszło do mechanika - wziął się za alternator. Powymieniał "co trzeba". Jakiś tam regulator, szczotki - podobno wszystko nowe i ma śmigać. Po tej cudownej naprawie, po każdym (bezproblemowym) zapaleniu auta, na sekundkę siadają obroty i pojawia się czerwony akumulatorek, a potem wszystko hula. Natomiast minęło lato, zaczęło robić się zimno na dworze i kiedy temperatura z rana jest w okolicach 6 stopni, a auto zimne, po włączeniu grzania pojawia się czerwony akumulatorek. Czasem gaśnie przy dodawaniu gazu, ale pojawia się znowu. Gdy wyłączę grzanie - znika. Inne funkcje obciążające jak klima, światła, grzanie tylnej szyby - nie robią problemu. Mało tego - przy włączonym test 19 / 9 ładowanie cały czas 14.4-14.5 - nawet gdy świeci się kontrolka jak odpalę grzanie. Jak auto już chwilę pojeździ i temperatura silnika wzrośnie poza niebieską strefę - mogę już grzać do woli - kontrolka się nie zapala. Nie miałem jeszcze problemów z jakimś porannym nieodpaleniem czy padnięciem na mieście ale kontrolka kłuje w oczy. Idzie zima, a i w trasę trzeba będzie ruszyć nie chcę na dłuższą metę sprawdzać czy akumulator jednak w pewnym momencie nie powie, że mu mało. Ale gdzie tu może być przyczyna? Co to w ogóle za magia? Pozdrawiam!