Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam wszystkich,

 

29.04.2010 (czyli chwilę temu) kupiłem BMW e36 316 coupe z 95 roku. Auto zadbane, nie było się do czego przyczepić.Auto było dokładnie obejrzane. Byłem poinformowany, że z przodu pewnie trzeba będzie coś wymienić, ale że generalnie sprzedawca nic nie wie i tylko wymienił amorki z tyłu i że wszystko jest ok.I faktycznie, od razu zrobiłem trasę 250km, później po gorszych drogach i NIC..sztywno, cicho, gładko, przyjemnie. Po trzech tygodniach: całe zawieszenie z przodu do wymiany...mowa była tylko o gumkach. Dalej....dziś rano panowie w trakcie jazdy urwało mi się tylne koło (i mnie radośnie minęło). Koło odpadło razem z połową bębna zostawiając w samochodzie PRZECIĘTĄ/UKRĘCONĄ półośkę. Sprawiłem zagrożenie dla ruchu i pieszych (nie było ich, ale teoretycznie tak jest) Znajomi mechanicy stwierdzili jednogłośnie, że koło nie urywa się tak po prostu, że nawet jak się skończy łożysko to nie ma prawa się urwać i żebym uderzał do sprzedawcy o zwrot kosztów (wada ukryta) naprawy bądź unieważnienie umowy, że mam szansę się z nim dogadać, ewentualnie wysłać oficjalne pismo....sądów wolałbym uniknąć, bo mi się po prostu nie chce w to bawić. Wiem, że były takie tematy, ale nie zupełnie tyczyły się mojej sytuacji. Wiem też "że tak to jest z 15 letnimi autami" i wiem "że w tym kraju to...." . Ale mi chodzi o Wasze adekwatne do sytuacji zdanie drodzy koledzy. Dzięki z góry

Opublikowano
Napisales ze po 3 tygodniach a mi sie niechce wierzyc ze nic nie bylo slychac a jesli defakto nie to moze faktycznie zmeczenie materialu wypadaloby zasiegnac opinii rzeczoznawcy

W związku ze złym stanem zdrowia nie prowadze już napraw BMW !!!!

A i od forum zacząłem leczenie :D

Opublikowano
No dało objaw...jakieś sto metrów wcześniej zaczęło "hurgotać". Myślałem o rzeczoznawcy, ale opinia też kosztuje, więc bardziej mnie interesuje to, czy znacie przypadki dogadania się ze sprzedawcą lub wygrane sprawy sądowe? :) I czy w ogóle warto się w to bawić? jakoś sam w to nie wierzę, ale dla chociażby idei, bym to z chęcią zrobił
Opublikowano
Wydaje mi się że zostaje Ci tylko sąd. Np ze mną byś się nie dogadał. Podczas tych 3 tygodni mogłeś codziennie palić gumę lub uczyć się driftu ;)
Opublikowano

Przypadków zapewne jest wiele dotyczących zarówno "dogadania" się ze sprzedawcą, jak również wygranych procesów sądowych. Jeśli chodzi o sprzedawcę to pozostaje jego dobra wola czyt. natura człowieka. Spróbować możesz, przedstawisz sytuację zaproponujesz rozwiązania etc. Natomiast jeśli chodzi o powództwo to w tej sytuacji jest to sprawa wyłącznie natury cywilnej - w skrócie na Tobie będzie leżał ciężar dowodowy.

Osobiście uważam, że w tego typu sytuacjach tzn. w obrocie między osobami prywatnymi (chyba, że dany pojazd zakupiłeś za pośrednictwem komisu) sąd jest etapem ostatecznym, przed którym musisz rozważyć wszelkie za i przeciw.

 

Na marginesie zwróć uwagę na to co przedstawiłeś - "auto dokładnie obejrzane, upływ 3 tygodni etc.) przypisanie odpowiedzialności tylko sprzedawcy może być kłopotliwa. Zgłosiłeś fakt nabycia auta? Przerejestrowałeś/zarejestrowałeś auto? Badania techniczne?

.

 

pozdrawiam

Opublikowano
Witam wszystkich,

 

29.04.2010 (czyli chwilę temu) kupiłem BMW e36 316 coupe z 95 roku. Auto zadbane, nie było się do czego przyczepić.Auto było dokładnie obejrzane. Byłem poinformowany, że z przodu pewnie trzeba będzie coś wymienić, ale że generalnie sprzedawca nic nie wie i tylko wymienił amorki z tyłu i że wszystko jest ok.I faktycznie, od razu zrobiłem trasę 250km, później po gorszych drogach i NIC..sztywno, cicho, gładko, przyjemnie. Po trzech tygodniach: całe zawieszenie z przodu do wymiany...mowa była tylko o gumkach. Dalej....dziś rano panowie w trakcie jazdy urwało mi się tylne koło (i mnie radośnie minęło). Koło odpadło razem z połową bębna zostawiając w samochodzie PRZECIĘTĄ/UKRĘCONĄ półośkę. Sprawiłem zagrożenie dla ruchu i pieszych (nie było ich, ale teoretycznie tak jest) Znajomi mechanicy stwierdzili jednogłośnie, że koło nie urywa się tak po prostu, że nawet jak się skończy łożysko to nie ma prawa się urwać i żebym uderzał do sprzedawcy o zwrot kosztów (wada ukryta) naprawy bądź unieważnienie umowy, że mam szansę się z nim dogadać, ewentualnie wysłać oficjalne pismo....sądów wolałbym uniknąć, bo mi się po prostu nie chce w to bawić. Wiem, że były takie tematy, ale nie zupełnie tyczyły się mojej sytuacji. Wiem też "że tak to jest z 15 letnimi autami" i wiem "że w tym kraju to...." . Ale mi chodzi o Wasze adekwatne do sytuacji zdanie drodzy koledzy. Dzięki z góry

 

 

Nie chcę Cię martwić - ale jesli kupiłeś auto od osoby PRYWATNEJ to raczej nie będziesz mógł jej pozwać za wady ukryte - powie, że nie wiedziała, nie zna się itd - MA DO TEGO KOMPLETNIE PRAWO. Więc na Tobie będzie leżał ciężar udowodnienia - rzeczoznawca itd. To są koszty.

Musisz mu udowonić, że o wadzie wiedział w momencie sprzedaży i zataił ją przed Tobą. Rozumiesz jakie to trudne?

Możesz się zwrócić do gościa o rekompenastę, bądź partycypowanie w kosztach, ale jeśli gość roześmieje Ci się w nos to tylko i wyłącznie sąd Ci zostaje, niestety. Ogólnie jest zasada - "widziały gały co brały". Zwłaszcza jeśli chodzi o uszkodzenia mechaniczne. Jeśli auto byłoby po wypadku i byłoby to zatajone przed Tobą - troszkę inaczej można do tego podejść - ale przy uszkodzeniach mechanicznych raczej nie masz szans.

Odwróć sytuację - Ty sprzedajesz furkę. Za cztery tygodnie gość Ci dzwoni i mówi - "Panie... qr..wa ruina taka, że szkoda gadać - koło mi się urwało - chce kasę..."

Co robisz?

Pukasz się w głowę i mówisz: "człowieku, oszalałeś? Przez cztery tygodnie jeździłeś furką, może w każdy zakręt bokiem wchodziłeś a mi tu kit chcesz wcisnąć??"

I sorry - ja bym tak pomyślał - kupił narwaniec, spieprzył auto i chce mnie naciągnąć na koszty.

 

Ty musisz udowodnić, że wada która była - była znana sprzedającemu i była ZATAJONA przed Tobą !!!!!!!!!!!

To jest mniej więcej definicja wady ukrytej.

Zaznaczam, że nie jestem sprzedającym, ani nie znam w jakikolwiek sposób sprzedającego.

Po prostu patrzę logicznie na sytuację.

Napraw auto i dalej jeździj, albo sprzedaj - i chyba tyle :(

Opublikowano

nie zapomnij, że koszty ekspertyz , opinii , które będą mogły stanowić jakikolwiek dowód na etapie postępowania sądowego mogą przewyższyć kwotą wartość pojazdu, co w związku z brakiem 100% pewności (w żadnym postępowaniu 100% nikt nie zapewni) może narazić Cię na dodatkowe koszta, których nikt już Ci nie zwróci.

 

Abstrahując od odpowiedzialność, wad ukrytych, bądź nie etc. wiesz ile będzie kosztowała Cię naprawa ?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.