Skocz do zawartości

solaris520

Zarejestrowani
  • Postów

    1 808
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez solaris520

  1. Nie warto. Witam Michał, z tego co obserwuję, to różnej maści mechanicy od motoryzacji „powszechnej” mają inne kryteria niż my w kwestii jaka naprawa się opłaca, czy nie – ich kryteria są obniżone. To że on próbuje Ci sprzedać pomysł z uszczelniaczem jest pierwszą amatorszczyzną, a drugą to, że gada o tym, że trudno dostać jakąś cześć. Może na mieście w sklepach „auto-moto” trudno jest dostać oryginalną cześć BMW, to wiadomo, ale mechanior chyba powinien orientować się, że w ASO wszystko jest. Tak na marginesie wczoraj w dziale 7er ktoś pisał, że mechanicy rozłożyli ręce, jak mieli zmienić tylne sprężyny w E32 - polscy mechanicy sami nie wiedzą czym poskutkują ich działania. Mniejsza z tym, dla mnie od dawna moja „wielka księga” o E34 i nasze forum to wyrocznia w porównaniu do opinii mechaników , których najważniejszą religią jest wiara w prowizorkę. Akurat BMW da szybko w łeb każdemu, kto taką wiarę w nim zastosuje. Przede wszystkim – nie myśl o żadnym uszczelniaczu – nawet jak na forum zaraz ktoś napisze, że można zastosować – to wróć do czytania mojego postu i tego, który napisał ZacAnaheim :D Raczej nie chciałbyś mieć świadomości, że masz do ścianek kanałów chłodzenia przylgnięty jakiś lepik, papraninę, czy inną masę. To jest wyjście jedynie w podróży – do takiego celu zostało stworzone. Ten pomysł proponuję odrzucić od razu. To jest prawdopodobne, że wyciek masz właśnie z tego miejsca między zbiornikiem a chłodnicą. Sam też mam tam lekki wyciek, ale nic złego poza nim nie dzieje się u mnie, dlatego pozwalam sobie jeszcze na zwlekanie z jego usunięciem, żeby przy okazji wylewania płynu zmienić też na nowe wszystkie węże gumowe (kompletowanie ich dopiero zacznę). Ostatnio pojawił się na forum fajny temat właśnie o uszczelnieniu połączenia zbiornik-chłodnica. http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?t=65103 Ja kilka miesięcy temu, przy okazji zdjętego zderzaka (poszedł wtedy do renowacji) dokładnie umyłem tą półkę pod chłodnicą – to pomogło mi zobaczyć, że mam wyciek, bo na czyściutkiej i nawoskowanej płaszczyźnie bardzo dobrze zaczęło być widać niebieskie kropelki coolanta. Spróbuj dokładnie popatrzeć na tą półkę – jeżeli długo była nie myta, to będzie brudno, ale powinno być widać, że utrzymuje się tam jakieś tłuste mokradło. Szkoda, że nie planuję teraz włożenia nowych uszczelek i węży, bo przyjechałbym do Ciebie do Krakowa i zrobilibyśmy równolegle taką naprawę. Tak czy inaczej – przygotowując się do zakupu części bazuj na http://www.realoem.com/bmw/showparts.do?model=HB11&mospid=47369&btnr=17_0089&hg=17&fg=05 I jedź z kodami uszczelek do ASO – one nie są drogie. Inna sprawa, czy oddasz autko do mechanika, czy zabierzesz się sam za naprawę – w przypadku tej drugiej ewentualności myślę, że korespondencyjnie całe forum będzie z Tobą nawet w przekazie LIVE podczas naprawy. Pozdrawiam, marek P.S. Tak wiatrak przed twarzą to mocne wrażenia :D
  2. :D Ja tak zrobię żeby uchronić ten starszy model :) (zwłaszcza E60 nie byłoby mi szkoda zimą :D)
  3. To ładnie brzmi, ale z doświadczenia wiem jak bardzo jest trudne – i jestem pewny, że w ten sposób nie da się niestety uzyskać efektu zbliżonego do ideału... Jeżeli będziesz się za to zabierać sam, to przynajmniej zaopatrz się w bezbarwny w komplecie z utwardzaczem – właściwą substancję uzyskuje się po zmieszaniu 1x utw. z 2x bezbarwny – to jest przynajmniej właściwa powłoka zewnętrzna, a w dodatku szybciej schnie i jest lepsza w obróbce. Druga sprawa – radzę zastosować szczególną ostrożność przy szlifowaniu i polerowaniu obrzeża naprawianego miejsca – nawet możesz do ostatniej chwili nie zauważać, że dokopałeś się do bazy nieuszkodzonego miejsca (zresztą w naprawianym miejscu także jest takie ryzyko) Tak czy inaczej, zawsze będzie widoczna różnica w tak naprawianym miejscu, bo nawet jak się uda to dobrze wykonać pod względem wyrównania, wygładzenia itd., to wystąpi różnica w odcieniu. Chodzi o to, że nawet przy bardzo dobrze dopasowanej bazie kolorystycznej, trudno jest odgadnąć jak ją nanieść żeby światło oddziaływało podobnie na nową metaliczną powierzchnię w porównaniu do oryginalnej. Najczęściej wychodzi tak, że patrząc z góry (czyli z kierunku, z którego zawsze obserwuje się samochód z bliska) – nowe miejsce jest znacznie jaśniejsze od tego wokół. Powierzchnie mogą być identyczne tylko patrząc en face. Ta sama sytuacja zresztą powtarza się nanosząc bazę sprayem. Ja w tym roku zajmowałem się u siebie naprawą odprysków i kilku mało widocznych miejsc przy listwach (przy okazji ich wymiany) – wniosek mam taki, że w przypadku większych miejsc na pewno poszedłbym do specjalisty. Przy „własnoręcznych” pracach bardzo dużo daje zastosowanie właśnie tego zestawu bezb.+utwardzacz – to daje możliwość uzyskania naprawdę eleganckiej powierzchni szkliwa – pod tym względem można uzyskać efekt profesjonalny, ale pod względem zgodności odbijania światła przez powierzchnie metaliczne – sam zobaczysz. (na przednim zderzaku miałem duże trzy rysy – 15-20cm i zaniosłem go do specjalisty – profesjonalne malowanie całego zderzaka – po znajomości 200zł i efekt idealny) pozdrawiam, marek
  4. Nic sam nie rób z tym, to trochę za długa rysa. Poszukaj lakiernika - najlepiej jakieś profesjonalne miejsce, w którym potrafią takie rzeczy robić idealnie, ale bez namawiania na malowanie całego elementu. Choćby ktoś chciał wziąć 200zł to warto, gdyby miało nie być śladu po tej rysie. pozdrawiam.
  5. solaris520

    zmiana kolory nadwozia

    kiko chyba pozazdrościłeś j0hnny'emu2007 tego, że udało mu się rozpętać piekło zakładając podobny temat. Nic nie maluj, na tym zdjęciu wygląda, że masz zadbane autko... Jak jeszcze uzupełnisz brak listwy i ściągniesz te brewki (widoczne w podpisie) to poczujesz ulgę :D (chyba, że jednak są do czegoś potrzebne) pozdrowienia
  6. thenygoos jest po prostu odważniejszy od nas (a może ma DeLoreana z blachy nierdzewnej) :). pozdrawiam
  7. Bo mamy silniki 6-cio cylindrowe w układzie rzędowym, a nie w układzie V (jak jest często w wielu innych jednostkach z 6-cioma garami) Każdemu zazwyczaj dźwięczy w uszach to co się powtarza często np. w amerykańskich filmach (o V6, V8), ale każdy właściciel BMW prędzej czy później staje się purystą w nazewnictwie :D pozdrawiam
  8. Dokładnie, R6, bo jak się będziesz upierał przy V, watek się rozrośnie, ale nie w związku z kontrolą trakcji :) pozdrowienia
  9. Aż mnie zmroziło jak to przeczytałem!!!!! Te fachmany nie mają pewnie nawet ściągaczy do sprężyn!!! Najlepsza rada - zabierz samochód z tamtego miejsca, bo źle się to skończy - oni nawet jak się za to jakoś zabiorą, nie zadbają np. o to, żeby wahacze z półosiami i piastami nie opadły zbyt nisko (wtedy duże ryzyko uszkodzenia przegubu) Wiadomo co można myśleć o większości warsztatów - ale kłopot przy wymianie sprężyn... :mad2: Zapytaj, czy policzą Ci za ten czas kiedy próbowali z uporem znaleźć mocowanie McPersona w bagażniku :mad2: Co do E38, nie widziałem tam tego "na żywo" ale wydaje mi się, że sytuacja jest podobna (nie wiem, czy identycznie zdejmuje się siedzisko i oparcie)
  10. Nie wybrałem jeszcze miejsca, w którym zlecę obszycie kierownicy, ale jak już zdecyduję, a zwłaszcza, jak już będzie nowy efekt, to będę się chwalił na forum - ilustrując to zdjęciami Zazwyczaj taka usługa kosztuje 150zł. pozdrawiam
  11. Hmmm, wydaje mi się, że cokolwiek działoby się z tarczami z tyłu, nie przenosiłoby się to na kierownicę. Co do toczenia na piaście, to na forum ktoś pisał (chyba w sierpniu, czy wrześniu), że są miejsca, gdzie tak się robi. Pamiętam, ze to był temat, w którym się dużo mówiło o konieczności przetaczania nowych tarcz. To mnie trochę zmartwiło, bo liczyłem, że jak będę musiał zmieniać, to całą robotę będę mógł wykonać sam, ale wciąż liczę na to, że tarcze z najwyższej półki nie będą wymagały toczenia. Niestety nie potrafię pomóc w kwestii informacji gdzie można toczyć na piaście. Pozdrawiam, (czekam na zdjęcia)
  12. Podejrzewam, że nie musisz się tym interesować, bo prawdopodobnie to już masz (to czy działa to inna sprawa) – jeżeli słyszysz sygnał, gdy temperatura otoczenia jest =<3stC, to właśnie jest to. Chyba, ze masz zamiast elektronicznego wyświetlacza obok radia, analogowy zegarek – wtedy może nie ma czujnika temperatury powietrza zewn. Pozdrawiam, marek P.S. Głośnik gongu zamontowany jest w osłonie pedałów (oprócz czujnika temperatury wnętrza – mniejszy element z rurką).
  13. Cześć Wam, Dla mnie najlepszym środkiem do czyszczenia felg – a co też ważne – jednocześnie zabezpieczającym je przed wżeraniem się w tego osadu z hamulców jest dokładnie ten sam wosk, który stosuję do karoserii (czyli od kilku miesięcy NIGRIN Nanotec) Moim zdaniem każda substancja Plastmalo-podobna jest najlepszym czyścicielem, przy bezpiecznym traktowaniu powierzchni (nie rysuje, nie wyżera, co najwyżej nada większy połysk niż wcześniej) Pewnie byś chciał, gdybym jeszcze chciał sprzedać w cenie typowej dla dzisiejszej rzeczywistości w odniesieniu do 19-to letniego E34 :D Ale dla mnie wartość tego samochodu nie ma już nic wspólnego z 5tys czy 8tys, a nawet – lepiej sobie teraz usiądź :D – 170tys zł. :D Zresztą, nie sprzedałbym nawet gdyby ktoś położyłby mi na stole 200tys $ :) :D:D Gdzie ja bym teraz znalazł takie E34 M20, w którym nie ma nawet najmniejszej „indywidualizacji”, nawet jednego otworu dla zamocowania czegokolwiek dodatkowego (nie mówiąc o tym, co dzieje się w przypadku mocowania instalacji LPG, którą ma już większość 5er). Muszę się przyznać, że sam wykonałem pewną zmianę – wyjąłem Bavarię stereo i włożyłem Sony CD..... Ale wybaczam sobie to, bo to radyjko nie jest w stylistyce „zabawkowej”. Drugą zmianą będzie obszycie na nowo kierownicy – ale w profesjonalnym miejscu - pod kolor do elementów w barwie Anthrazit (teraz dla przyjemniejszego uchwytu mam wiązany skórzany pokrowiec, ale to sprawa przejściowa do momentu nowej skóry bazowej). Pozdrowienia, marek
  14. Pomyślałem o tarczach, bo w swoim poprzednim samochodzie (tam miałem hamulce Lucas) miałem dokładnie takie same objawy przed zmianą starych tarcz – dochodząc podczas hamowania z wyższych prędkości do 110-100km/h - od tej predkości do 80-70km/h miałem drgania, które odczuwałem głównie na kierownicy – w innych przedziałach prędkości efekt całkowicie nieobecny. Nie analizowałem wtedy starych tarcz, czy są proste, ale problem zniknął po założeniu nowych tarcz i klocków. pozdrowienia
  15. Witam, Z tego co wiem, to kolor środka tulei górnego wahacza to dobór wg pojemności silnika: 1.8 - niebieski 2.0 – biały 2.5 i wyżej – zielony A poza tym, objawy, o których piszesz najbardziej pasują mi jednak do tarcz. Pozdrawiam P.S. Jak tam Andrzej dokończenie prac przy krawędziówkach? (w wolnej chwili napisz na priva albo maila)
  16. Mnie też się wydaje, że autor wątku ma to na myśli, a wtedy w grę wchodzi jakiś nie-kontakt, także defekt zegarów, a nie sprawy związane z termostatem, czy niedogrzaniem silnika. Latem też miewałem takie efekty (czasem na przemian z obrotomierzem, tylko obrotomierz potem zasypiał już do końca podróży, a temperatura tak jak błyskawicznie poszła na niebieskie, tak samo w mgnieniu oka wróciła na swoje miejsce, gdy otrzymała znów impuls do normalnej pracy). Pozdrawiam, marek
  17. Dokładnie tak zrobiłem na początku roku z prawym ramieniem, które też dotykało już maski i wciąż jest dystans między tymi elementami. pozdrawiam
  18. :D kto wie, jeżeli jeszcze Ania nie będzie chciała wyjeżdżać zimą, to rzeczywiście pozostaje komunikacja miejska (ale teraz nic na to nie wskazuje :D ). Co do nanotechnologii, hmm… Jeżeli to nie jest tylko jakieś nowe hasło handlowe i prawdą jest, to co napisane jest na opakowaniu wosku, którego od maja lub czerwca tego roku używam – NIGRIN właśnie w nanotechnologii – to w takim razie z nanotechnologią mam do czynienia :D Szczerze mówiąc sam wosk i jego działanie podoba mi się najbardziej ze wszystkich jakie dotąd miałem (a przynajmniej kilka różnych produktów w ostatnich latach miałem). Sama substancja przypomina mi bardzo Plastmall, tak jest zresztą z wieloma woskami, ale ten jest jakby rzadszy i po zaschnięciu tworzy coś w rodzaju mgiełki, czegoś takiego o wyraźnie mniejszej frakcji „ziaren”, niż te woski, których używałem kiedyś (podobny po zaschnięciu, o ile pamiętam był stały wosk Shell – szkoda tylko, że ręcznie prawie nie da się go zetrzeć – btw. wkopałem się kiedyś, ale na szczęście nie na maksimum: naniosłem tego Shella tylko na dach i tylną klapę – potem z tylko tych dwóch elementów ścierałem go przez ok. godzinę :D) Wracając do Nigrin Nano – jest świetny m.in. na plastikach, gdy niechcący się tam go naniesie, to ściera się bardzo wygodnie. W samym działaniu jest wyraźny efekt rosy w czasie deszczu – zwłaszcza przez pierwsze tygodnie krople wody wydają się być w powietrzu. Jeszcze inną różnicę zauważyłem – z innymi woskami dałem radę zabieg nanoszenia i ścierania wykonać „gołymi rękami„ jedynie z użyciem gąbki, a potem szmatki (tzn. bawełnianej trykotki), potem co najwyżej miałem wysuszone lekko dłonie, a w przypadku Nigrin, gdy zacząłem robić wg przyzwyczajenia, już na początku ścierania miałem dość z powodu szczypania skóry na dłoniach i jakiegoś ucisku pod paznokciami – miałem wrażenie, że po prostu substancja wchodzi mi w pory skóry do żywego i upycha się tam :D (producent zresztą ostrzega o tym na opakowaniu) Sorry za dość anatomicznie zabarwiony opis :D ale to zmusiło mnie do woskowania z użyciem rękawiczek chirurgicznych (dostępne w aptekach za symboliczne pieniądze) – od tego momentu każda robota jest „czysta” i zdrowa :D. Trudno jest mi powiedzieć jak trwała jest taka powłoka, bo na pewno odtwarzam ją przed jej zniknięciem, ale przez dwa, trzy miesiące prawie nie traci swoich właściwości – nawet myjąc autko letnią wodą z szamponem (ale prostym – bez żadnego wosku w sobie – polecam ten „Tesco”) i wycierając irchą do sucha, nie usuwa się tej warstwy. Podejrzewam, że pół roku, o jakim pisze producent jest prawdą. W przypadku innych wosków, żeby ich zbyt szybko nie usuwać, myłem samochód przez spłukiwanie samą wodą przy pomocy gąbki. Teraz widzę, że szampon nie zmywa kilkugodzinnej pracy sprzed miesiąca czy dwóch :D W porach suchych bardzo wygodnie ściera się kurz mikrofibrą. A tak już nie w związku z tą nanotechnologią chcę zachęcić do bardzo dokładnego mycia nadkoli (najlepiej niskim ciśnieniem wody i gąbką, nie wysokociśnieniowym) – tak, żeby nawet w rynienkach wewnętrznych tylnych nadkoli dało się po umyciu dotknąć warstwy zabezpieczenia, a nie pozostałości nagromadzonego tam ziemistego brudu. To bardzo pomaga w tym, żeby widzieć jak się mają nadkola, a co ważniejsze – na czystych powierzchniach wilgoć znika ekspresowo i nie ma mowy o zaleganiu jej tam. Ludzie często mają obawy, wręcz psychozę przed odkryciem z brudu takich miejsc – w strachu przed tym co się tam pokaże. Ja się przemogłem, dzięki czemu zobaczyłem, jak w BMW jest to pięknie zrobione – estetyka i jak się okazuje ogromna trwałość – mimo, że plastikowe ochraniacze są jedynie na części powierzchni w nadkolu (nie wiem czy w E39 jest podobnie jak u mnie). Przykładowo, kolega z „jubileuszowej” Vectry II z chyba 2000 roku już ma dziury na wylot w tylnych nadkolach. W BMW (poza zdewastowanymi wyjątkami) czegoś podobnego nigdy nie widziałem. Po pierwszym umyciu różnych zakamarków, potem jest już bardzo łatwo utrzymać czystość, a w nadkolach jest wtedy nawet możliwość nawoskowania powierzchni wewnętrznych – m.in. dlatego zrezygnowałem z zpaćkania jakąś smołą oryginalnej powłoki ochronnej. Idę spać, bo zorientowałem się właśnie, że znów ryzykuję tym, że będę nieprzytomny jutro z niewyspania, jak po poprzedniej prawie nieprzespanej nocy… Pozdrawiam, marek
  19. solaris520

    Pokrowiec do e31

    MArcin 850i, ciekawe odczucie miałem jak przeczytałem Twój post, bo sam robię dokładnie to samo w kwestii poszukiwań pokrowca. Na dodatek też mam przed oczami rysunek oryginalnego pokrowca z RealOem, a nie potrafię tego znaleźć. Jeżeli chodzi o wybór z Allegro, to ja też obstałem przy tej samej aukcji, ale odwlekam zakup z powodu trwającego jeszcze wahania się. Po tym, gdy okazało się, że ktoś jeszcze zwrócił uwagę właśnie na ten pokrowiec chyba się na niego zdecyduję. pozdrawiam EDIT: Szybka decyzja i kupione :D http://www.allegro.pl/show_item.php?item=261061938 mam nadzieję, że okaże się ok. pozdrawiam, marek P.S. Teraz zobaczyłem Marcin, że kupiłem ostatni pokrowiec w tej aukcji, ale pojawiła się nowa „dostawa” http://www.allegro.pl/item266250229_pokrowiec_plandeka_na_auto_duzy_na_lato_wiosne.html
  20. Myślę, że bardzo dużo daje właśnie dbałość o ciągłe utrzymywanie powłoki wosku na powierzchni nadwozia (także w zakamarkach przy drzwiach, rynienkach itd.).Nie wiem, czy jest jakaś lepsza metoda na zabezpieczenie powierzchni lakierowanych. Plastikom zima stosunkowo mało zagraża. Korzystne jest częste płukanie podwozia i nadkoli z soli – choć czystość zazwyczaj pozostaje chwilowa, bo toksyczność wraca w te same miejsca zaraz po zwilżeniu dróg. (nie zawsze jest też możliwość, żeby ten zabieg wykonać, poza tym auto cały czas jest niestety mokre:-( ) O tym wszystkim tak naprawdę sam pewnie wiesz, ja tak samo…:-( Najbardziej w takim temacie chcę jednak powiedzieć, że w boju z polską zimą niestety widzę jedynie marne szanse tego, kto stara się wyjść z niego bez szwanku – dlatego ja w tym roku takiej walki nie podejmuję. Przykre doświadczenia z zardzewiałymi poprzednimi samochodami sprawiły, że nie mam odwagi narażać na słoną toksyczność naszej zimy mojego najważniejszego autka. Nie chcę sprawdzać jak odporne na polskie metody na zimę jest BMW - tutaj wyrażę trochę przewrotny pogląd – myślę, że najskuteczniejszą ochroną autka przed polską zimą jest…. kupienie sobie drugiego na słone mokradła… Z tygodnia na tydzień po kupieniu autka natężenie mojego „fioła” na punkcie antykorozji rosło. Sezon zimowy i wiosenny 2007 wykorzystałem na analizę tego, jaka jest warstwa antykorozyjna w poszczególnych miejscach, w jakim jest stanie i jak zabezpieczyć autko na przyszłość. Rozpatrywałem różne warianty włącznie z RustCheck, o którym słyszałem i czytałem trochę ale nie miałem okazji, jak dotąd, przekonać się na jakimś przykładzie, jak to jest stosowane i jak działa. Kupiłem też kilka produktów z oferty Auson Noxudol, jednak od zastosowania ich powstrzymałem się w ostatniej chwili. Uznałem, że gdy oryginalna powłoka podwozia, nadkoli i progów jest nienaruszona, to lepiej nie nakładać na nią kolejnych warstw, które z czasem porowacieją i wtedy nic tak bardzo jak one nie trzyma wilgoci i wody (tak jest zazwyczaj, albo wręcz zawsze w przypadku środków bitumicznych lub nawet tych nowocześniejszych bitumiczno-gumowych). Gdy sprawdziłem na starym płocie jak wygląda jeden ze środków Noxudol, to okazało się, że żeby mieć pewność szczelności takiej warstwy, musiałaby ona mieć 0,5cm grubości!!! (zresztą podobne zalecenie co do grubości warstwy otrzymałem u dystrybutora) Nie muszę opisywać jak wyglądałoby tak zapaćkane podwozie z nadkolami, pomijając już, że czas wysychania tego musiałby być liczony w miesiącach. Poza tym, jak to usunąć bezinwazyjnie dla oryginalnej powłoki, gdy po dwóch-trzech latach taki środek straci swoje właściwości i przyjmie strukturę skóry gada?? Warstwa oryginalna BMW nawet po wieeeeelu latach (np. 19-tu) potrafi być wciąż jak nowa. W nią woda nie wsiąka, ma bardzo łatwy spływ i wysychanie – do tego jest bardzo odporna na uderzenia. Latem przystąpiłem do działań, które miały przywrócić autku odporność na czynniki atmosferyczne i podtrzymać jego trwałość. Żeby nie rozpisywać się za bardzo, podaję wątek, w którym w ramach odpowiedzi, dużo pisałem o tym co udało mi się zrobić i jakich środków w końcu użyłem w celu zabezpieczenia http://www.bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?t=61116 Ostatecznie te moje lipcowe prace i permanentne kontrolowanie stanu powłoki antykorozyjnej i lakieru oraz chęć utrzymywania ich w doskonałym stanie doprowadziły mnie do tej kontrowersyjnej decyzji. Uznałem, że nie chcę żeby słona polska zima zagroziła temu, co tak imponująco zachowało się od 19-tu lat oraz moim zabiegom renowacyjno-zabezpieczającym – dlatego tym moim egzemplarzem E34 nie będę jeździł zimą. Wczoraj autko przejechało się w suchy ładny dzień 150km po A4, ale dzisiaj już nie było nawet mowy o wyjechaniu z garażu. Nie raz zimą są okresy suchych dróg i dni pewnej suchej pogody – każdorazowo będę z tego korzystał - wtedy autko będzie przewietrzane po Średnicówce i A4-ce. Myślę, że będzie się to udawało raz na tydzień lub dwa (najdalej trzy). Teraz pozostaje mi być wożonym przez Anię na pokładzie jej Tigry’sa, a w przyszłym roku może już będę miał drugie E34 (wersję zimową) pozdrowienia
  21. solaris520

    Nic mi się nie psuje

    Może będzie z czasem więcej - prędzej czy później może odrodzić się podziw dla E34, E39, E38 - te samochody dopiero teraz, po tylu latach mogą pokazywać swoją niezwykłą wartość. winiacz pozdrawiam
  22. Hmm…zastanawiam się, jakiego typu kompleksy musi mieć facet, który robi coś takiego?? Co jest w tym paleniu opon??? I tak miał większe szczęście, niż na to zasługuje, bo skończyło się na skrzyni, a nie tak jak było w przypadku głupiego dzidka. Te opony powinny wywalać takiemu prosto w łeb razem z przydziałem na dożywotnie jeżdżenie trabantem. (a BMW z daleka od takiego).
  23. solaris520

    M20B20 - spalanie

    Jak fajnie.....masz działający ekonomizer, a ja nie :cry2: :beksa:
  24. solaris520

    M20B20 - spalanie

    Witam W dbałości o autko nauczyłem się bardzo łagodnie jeździć, co zaowocowało chyba rekordowo niskim spalaniem - nigdy dotąd nie wyszedłem poza 10 litrów/100km miasto (Katowice i aglomeracja) - 9-9,5 l/100km autostrada (max. 110-120) - 8,5 l/100km trasa (80-90km/h) - 7-8 l/100km Twój wynik Adzio nie jest zły (podejrzewam, że jeździsz jednak normalniej ode mnie, tzn nie aż tak miękko) Tak jak Johny napisał, można pokochać spokojną jazdę w E34. pozdrawiam
  25. solaris520

    Nic mi się nie psuje

    Odpowiadając na treść w nazwie wątku... ŻEBY BYŁO JASNE: w tym momencie odpukałem w NIEMALOWANE drewno, bo mam dogodną dla tej czynności możliwość (komputer na czysto-sklejkowym blacie :D) A teraz do rzeczy: moje długo wyczekiwane E34 mam od 10 stycznia 2007 i mogę już coś powiedzieć o stopniu „zużywalności” mojego autka, które mam od stanu 243860km, a trzy godziny temu licznik przebiegu pokazał 256020 km Muszę powiedzieć, że z tego co obserwuję, to w moich rękach ten samochód nie wykazuje absolutnie żadnych objawów zużycia. Z koniecznych napraw (nie mówię o sprawach serwisowych, wymianach itp.) musiałem wykonać aż dwie rzeczy – wymienić łącznik stabilizatora tylnego (co oczywiście wykonałem sam) oraz wymienić tłumik końcowy. Oprócz tego od początku wiem, że przydałoby się włożyć już nowe poduchy tylnej belki. Nie wiadomo kiedy wymieniane amortyzatory podczas badania wykazały 70-72%. Na lipcowym przeglądzie w PZMocie diagnosta dziwił się i chwalił autko (a to podobno miejsce, w którym trudno o pochwałę). Ogólnie jak dotąd zajmowałem się głównie odświeżaniem autka, myciem zakamarków, zabezpieczaniem antykorozyjnym (w tym kierunku zrobiłem przegląd i wymaganą renowację w lipcu). Stopniowo wymieniam na nowe te części które od 40-tu lat (no, może 19-tu) nie były jeszcze wymieniane – tak zrobiłem m.in. z miękkimi przewodami paliwowymi, na których widniała jeszcze data 10.1988. Nie stwierdzam zauważalnego zużywania się wszystkiego tego, co już wymieniłem, ale także tego co było w dobrym stanie 10 miesięcy temu. Kontrolując to wszystko nie mam pojęcia kiedy będę musiał wymieniać tarcze, klocki, drążki, itd. Przewidywalne jest jedynie to, kiedy znów będę zmieniał olej, coolant, płyn hamulcowy, i in. Cały czas żyję tym samochodem, bo stał się moją pasają bardziej niż sobie to wyobrażałem wcześniej (a miałem baaaaaardzo dużo czasu do wyobrażeń przed przystąpieniem do praktycznego i rzeczywistego działania w dziedzinie E34). Mogę w przyszłości nie wiedzieć nic o całej motoryzacji świata – ale o E34 będę wiedział wszystko – to oprócz architektury, najprzyjemniejszy temat do nauki jaki kiedykolwiek podjąłem. Z architektury magisterium już mam, z E34 celuję w profesurę :D Pasja sięgnęła tak wysokiego poziomu, że tak jak kiedyś marzyłem o E34, teraz marzę o chwili, w której pojadę do Bawaria Motors Katowice złożyć zamówienie na nowiutki kompletny silnik M20B20, nowiutką skrzynię biegów oraz most... Nie dlatego, że widzę coś niepokojącego w działaniu tych które pracują teraz w moim autku, ale żeby zasmakować tego, co mógł odczuwać pierwszy właściciel mojego autka w 1988 roku (btw. znam go z imienia, nazwiska, adresu zamieszkania i bardzo dobrego zdjęcia satelitarnego jego domu, piękna okolica) Obecne moje elementy napędu będą w przyszłości eksponatami „za szkłem” w garażu :D Wkroczyłem nieco w akcenty emocjonalne – ale do tego skłania mnie właśnie jakość tego autka. Nie rozpisuję się już bardziej (niektórzy z Was już dobrze mnie znają od tej strony – choroby na punkcie mojego E34 M20B20) Zreasumuję tylko: jeżeli jest taki samochód, który przy odpowiednim traktowaniu może nie wykazywać nawet najmniejszych śladów zużycia – to jest nim właśnie BMW E34. P.S. Coraz bardziej pomagam mu w przetrwaniu – tej zimy w mokre dni już z garażu go nie wyprowadzę :D Z pozdrowieniami, fanatyk E34 - solaris520 – marek :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.